Potworny huk obudził w piątek o godz. 5.30 mieszkańców dziesięciopiętrowego bloku przy ulicy Sterniczej w Bielsku-Białej. Mieszkańcy sądzili że wybuchł gaz. Okazało się, że do eksplozji doszło w pokoju na czwartym piętrze. 16-letni chłopak eksperymentował z substancjami wybuchowymi. Po wyjściu rodziców z domu, w swoim pokoju ustawił na taborecie szklane naczynia z chemikaliami. Po chwili doszło do eksplozji. Pirotechnik policyjny i strażacy sprawdzili czy w mieszkaniu nie ma więcej substancji niebezpiecznych. Chłopak to dobry uczeń bielskiego technikum. Zawsze interesował się chemią. Tym razem jego pasja zaprowadziła go zbyt daleko.
- Lekarz pogotowia stwierdził urazy twarzy, prawej dłoni i nogi. W chwili gdy pogotowie przyjechało na miejsce wypadku, chłopiec był przytomny, ale nie widział i nie słyszał. Został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej - poinformowała nas Urszula Szatkowska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
W chwili wybuchu w pokoju spał 13-letni brat przeprowadzającego doświadczenia chłopca, a w sąsiednim jeszcze dwaj jego bracia - najmłodszy 8-letni i 20-latek. Żaden z nich nie doznał obrażeń.
- Jak się dowiedziałam to mi serce pękło. To są porządni i grzeczni chłopcy. Strasznie mi jest ich żal - powiedziała ze łzami w oczach sąsiadka z trzeciego piętra bloku.
Jak nas poinformowano w szpitalu, pomimo poważnych kontuzji, życiu chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo. Lekarze nie chcieli się wczoraj na ten temat wypowiadać, ale być może istnieje szansa, że odzyska wzrok i słuch.
Gałązka-Sobotka: kładziemy pacjentów w szpitalu bez uzasadnienia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?