Kilka minut później zaczepiam Jacka Kłosowskiego z Krakowa, który spędza wakacje na pobliskim kempingu, a wczoraj wybrał się na rower.
- Zakaz jest bez sensu - przyznaje pan Jacek. Zdradza, że jak bywają upalne dni, to lubi wjechać do parku, by znaleźć trochę cienia. Dodaje też, że zdarzają się chłopcy, którzy szaleją po lesie na rowerach, powinno się to jakoś rozwiązać, ale niekoniecznie wprowadzając zakaz dla wszystkich rowerzystów.
Monika i Krzysztof Jędrzejewscy, rodzice 3-letniego Emila, podkreślają, że zakaz nie ma uzasadnienia, nie jest respektowany przez rowerzystów, nikt go nie egzekwuje. - Zakaz jest martwy - mówi pani Monika.
Po co więc on jest? Naczelnik Wydziału Gospodarki Miejskiej bielskiego Urzędu Miejskiego Adam Grzywacz mówi sentencjonalnie, że "las jest lasem, a rower rowerem". - Zakaz obowiązuje, bo tam są tylko ścieżki piesze, a szlaki rowerowe rządzą się innymi zasadami. Rowerzyści jeżdżą po parku na własną odpowiedzialność - mówi naczelnik.
Na zakazie nie zostawia suchej nitki Grażyna Staniszewska, bielska radna, organizatorka popularnych Rodzinnych Rajdów Rowerowych.
- Jak organizujemy rajdy, to musimy dostać ekstra zezwolenie na jednorazowy przejazd po Cygańskim Lesie. Absurd - komentuje Staniszewska. I dodaje, że miasto ma takie ukształtowanie terenu, iż powinno je wykorzystać, robiąc ścieżki rowerowe dla jazdy turystycznej, ale i wyczynowej, dzięki czemu ściągnie do siebie turystów. Cygański Las jest idealnym miejscem na ścież-ki rowerowe. - Zakazy niczego nie rozwiązują - mówi radna Staniszewska.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?