Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dariusz Gajny, Lider Roku 2014 pozytywnie nastawiony do życia

Łukasz Klimaniec
Dawid Mędrala
Dariusz Gajny, 25-letni inżynier architekt krajobrazu z Bielska-Białej, pasjonat swojej pracy i społecznik, wygrał plebiscyt Dziennika Zachodniego i portalu naszemiasto.pl zdobywając tytuł "Lidera Roku 2014 w Bielsku-Białej i powiecie". Został nominowany za działania podejmowane na rzecz uratowania starego cmentarza ewangelickiego w Bielsku-Białej i stworzenie na jego terenie Parku Pamięci. Drugie miejsce w naszym plebiscycie zajęli ex aequo Wojciech Duraj i Renegat Fishing Team oraz Jarosław Konior i SMS Szczyrk w Buczkowicach. Poniżej rozmowa z laureatem plebiscytu.

Gratulujemy tytułu "Lidera Roku 2014 w Bielsku-Białej i powiecie". Jak pan traktuje ten tytuł?
To wyróżnienie i docenienie tego, czym się zajmuję. A przecież wiele rzeczy w życiu robi się nie tylko dla pieniędzy czy podziękowań. Ten tytuł to miły akcent. Zaangażowanie mieszkańców, czytelników, znajomych, którzy włączyli się mocno w plebiscyt bardzo mnie cieszy, bo daje mi poczucie, że moja praca ma sens.

Praca towarzyszy panu do najmłodszych lat. W wieku 16 lat założył pan Ogólnopolski Klub Architektów nawiązując kontakt z 96 szkołami…
Może to efekt trochę mojego charakteru, zawsze chciałem wykazać się i zrobić coś więcej. Duże znaczenie miało to, że trafiłem na bardzo fajnych pedagogów - w technikum na panią dyrektor Wandę Czurczak, którą zawsze będę mile wspominał, a która uwierzyła we mnie i dała szansę. Zaufać 16-letniemu uczniowi i jego pomysłom to przecież ryzyko. A wtedy właśnie tworzyły się targi ogrodnicze. Miałem wolną rękę do działania. To pozwoliło m.in. na stworzenie Parku Dendrologicznego w szkole.

Skąd ta pasja - zamiłowanie do krajobrazu, do roślin?
Zawsze miałem pasję do budownictwa. Już w przedszkolu interesowały mnie prace budowalne. Zawsze byłem pierwszy przy jakichkolwiek wykopach na terenie osiedla. Obserwowałem i bawiłem się. Później mój dziadek zaszczepił we mnie zamiłowanie do roślin, gdy pomagałem mu przy pracach na działce. Architektura krajobrazu jest połączeniem tych dwóch rzeczy - budownictwa i zamiłowania do roślin. To jest to, co chciałem robić od samego początku.

Ta fala wyniosła pana do miejsca, w którym jest obecnie?
Nie tylko to, ale wiele czynników i przede wszystkim ludzi - rodzina, przyjaciele, którzy bardzo angażują się w moje inicjatywy. Zawsze byli przy mnie. Pomagali mi, wyjeżdżają ze mną za "dziękuję", bo wierzą w te projekty i chcą pomagać.
Przepis na sukces jest taki, że robię to, co kocham. To jest w życiu bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze - iść do swojej pracy z pozytywnym nastawieniem i uśmiechem, bo robi się to, co się lubi. To jest tak, jak z rewitalizacji starego cmentarza ewangelickiego. Cały tydzień pracuję zawodowo na ogrodach u klientów. Weekend powinien być dla nie czasem odpoczynku, a ja biorę sekator i inne narzędzia i jadę na cmentarz. Sobota i niedziela przelatują tak, jak cały tydzień. A jednak to ucieczka w coś innego. Forma relaksu i doprężenia, choć pozornie robi się dokładnie to samo.

Skąd czerpie pan tę energię?
Pozytywne nastawienie do życia i tego, co się dzieje. Nie wszystko jest idealne, przeciwności losu często z zaskoczenia atakują człowieka. Ale zawsze staram się odnajdywać w tym większy sens. Z perspektywy czasu myślę, że to, co los mi przyniósł, to dobre rozwiązanie. Nie ma się co skupiać na problemach, ale na ich rozwiązywaniu na bieżąco. Takie podejście do życia daje mnóstwo pozytywnej energii.

Ale samo optymistycznie nastawienie nie wystarczy, gdy stoi się przed takim wyzwaniem, jak rewitalizacja starego cmentarza ewangelickiego?
A mnie to w zupełności wystarcza. Nie tylko w przypadku cmentarza, ale i w wielu innych projektów ludzie stawali przede mną i mówili: "Darek, ty tego nie zrobisz, bo to nierealne". A ja uważam, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko się chce i w to wierzy. Gdy zaczęliśmy prace z cmentarzem, było dokładnie to samo. Słyszałem, że to niemożliwe, że są potrzebne pieniądze. Zapytałem: wiecie, ile rzeczy można zrobić bez pieniędzy? Można, tylko trzeba znaleźć odpowiednie sposoby. I ludzie zobaczyli, że można. Najważniejsze w takim przedsięwzięciu jest dać przykład, pokazać samemu, że można coś zrobić. Jak najmniej słów, a dużo czynów i efektów. To przekonuje ludzi. Przy rewitalizacji cmentarza przez wiele lat wiadomo było, że trzeba coś zrobić. Ale na słowach się kończyło. Podejmując to wyzwanie pokazałem pierwsze efekty. Gdy ludzie to zobaczyli - parafia, ewangelicy, mieszkańcy - uwierzyli, że można. I dalej jakoś poszło. Mam grupę znajomych, a przede wszystkim rodzinę, która jest na każde moje wezwanie, za co ich podziwiam i dziękuję. To ważne mieć takie wsparcie wśród najbliższych.

Na jakim etapie jest rewitalizacja cmentarza ewangelickiego?
Na razie jest zima. Od wiosny ruszamy - mam nadzieję - ze składaniem grobowca burmistrza Sennewaldta. To będzie największa inwestycja, jaka prowadzona jest obecnie na cmentarzu. Ten największy grobowiec był w najgorszym stanie. Gdy uda się wiosną przywieźć nagrobek i sprzęt ciężki zniknie z cmentarza, rozpoczniemy rekultywację i uporządkowanie alei. Dalszy etap zależy od finansowania. Ale w tym projekcie fajne jest to, że my i tak to zrobimy! Na jednym z ostatnich wykładów zapytano mnie, jakie fundusze są potrzebne, na zrobienie tego, co chcemy. To duże kwoty, około 2 mln zł - i to bez elementów renowacji. Z takim zastrzykiem gotówki jesteśmy w stanie zrobić ten projekt w rok. Ale jeśli nie zdobędziemy takich funduszy, to i tak to zrobimy. Potrwa to 5-7 lat, ale pracą wolontariuszy wsparciem, jakie dostajemy np. od urzędu miasta czy sponsorów, jesteśmy w stanie to zrobić. Nie wszystko opieramy na pieniądzach. Będziemy projekt realizować powoli, etapami.

Ma pan poczucie, że robi coś niezwykłego?
Mam takie poczucie i dlatego ten projekt jest bardzo bliski mojemu sercu. Ten projekt był tematem mojej pracy inżynierskiej, która została wyróżniona. Zapraszano mnie później na ogólnopolskie konferencje naukowe, by przedstawić koncepcję zagospodarowania takich miejsc. Gdyby udało się to zrobić w Bielsku-Białej, pokazalibyśmy całej Polsce, co z takimi terenami można robić. To przykład bardzo dobrej architektury. A takich mamy w kraju bardzo mało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dariusz Gajny, Lider Roku 2014 pozytywnie nastawiony do życia - Bielsko-Biała Nasze Miasto

Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto