Restaurację prowadzi małżeństwo - Iwona i Michał Ściborscy. Jak dowiedzieliśmy się z programu, lokal działa w Lubartowie od czterech lat.
- Zainwestowaliśmy pieniądze, które uzbieraliśmy ze ślubu. To była nasza wspólna decyzja - mówi Iwona, współwłaścicielka lokalu.
W lubartowskiej restauracji szefem kuchni jest Nam, rodowity Wietnamczyk, który wcześniej pracował w wietnamskiej restauracji w Warszawie. 50-letniemu kucharzowi poświęcono w programie wiele miejsca. Początkowo widzimy go smutnego i ponurego, a po zmianie karty dań i wprowadzeniu kuchni wietnamskiej jest uśmiechnięty i zadowolony. Przy okazji okazało się, że komunikacja z nim nie jest łatwa, bo Nam nie mówi po polsku, a właściciele nie znają wietnamskiego.
Zamiast kuchni orientalnej była kuchnia chińska
Mimo tego, że kuchnią rządzi rodowity Wietnamczyk w lubartowskiej restauracji przed rewolucją zamiast orientalnej kuchni dominowała kuchnia chińska. Jak dowiadujemy się z odcinka, by ratować biznes, który nie przynosił dochodów, właściciele zdecydowali się wprowadzić do menu fast foody.
- Bardzo mało jest rzeczy z Wietnamu - stwierdza już na początku programu Magda Gessler. Później dodaje, że mamy "dezorientację w orientalnym barze". - Jezu, jeszcze jakieś gry... Szok - dorzuca widząc stojące w lokalu automaty do gier.
Nie zabrakło zabawnych sytuacji. Podczas przyjmowania zamówienia kelnerka popełniła językowe faux pas. Dopytywana o placki na tortillę stwierdziła, że są "gotowe, czyli kupcze". Dopytywana o to przez Gessler upierała się, że to prawidłowa forma językowa.
Magda Gessler zamówiła słynną wietnamską zupę pho, a w przypadku drugiego dania dała kucharzowi wolną rękę - miało to być jednak typowo wietnamskie danie. Po degustacji potraw pochwaliła kucharza, a zganiła właścicieli: Z dużym talentem zakopali kuchnię wietnamską, Wietnamczyka i wszystkie jego potrawy - stwierdziła.
Podczas "Kuchennych Rewolucji" lubartowski bar został diametralnie zmieniony - od nazwy ("Ognistego smoka" zastąpił "Phuc phuc", co oznacza szczęście i fortunę), przez wnętrze, aż po kartę dań.
Rewolucja przebiegała jednak nietypowo - kolację dla gości od A do Z przygotował szef kuchni Nam. - Sam wszystko zrobiłeś - mówiła będąca pod wrażeniem Magda Gessler. Goście mogli zjeść m.in. zupę pho czy krewetki podane z ryżem.
Trzy tygodnie później restauratorka ponownie odwiedziła lokal, by sprawdzić, jakie są efekty jej rewolucji. Do ostatniej chwili Gessler trzymała widzów i właścicieli w napięciu. Po degustacji przyniesionych jej dań do stolika poprosiła Michała i Iwonę. - Moje gratulacje - wyjątkowo dobra restauracja. Zasługujecie na moje dziękuję - powiedziała Gessler. Pozytywną ocenę dała także przy wyjściu z restauracji. - Puk puk - w restauracji Phuc Phuc smakuje bardzo dobrze.
- Jestem bardzo zadowolony z efektów "Kuchennych Rewolucji". Co prawda część klientów, która była zachwycona poprzednią kuchnią, teraz jest zniesmaczona, bo nie ma już np. kebabów, na które chętnie przychodzili, ale w końcu mamy prawdziwą wietnamską kuchnię - mówi nam Michał Ściborski, właściciel restauracji. - Po rewolucji pani Magdy mamy dużo więcej klientów niż wcześniej. To nie tylko osoby z Lubartowa. Przyjeżdża do nas wiele osób z Lublina. W dodatku jesteśmy szczęśliwi, że Nam jest zadowolony, bo robi to co lubi, a naprawdę się na tym zna.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?