Mormoni posprzątali szlaki turystyczne na Skrzycznem

- To nasz Dzień Służby. W ramach niego chcemy zrobić coś pożytecznego dla ludzi i miejsca, w którym się znajdujemy - tłumaczy Rene Sacher z Niemiec, jeden z uczestników.
Członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich w Szczyrku przebywają od wtorku na konferencji, która ma charakter rekreacyjno-integracyjno-religijny. Na warsztatach, zabawach, modlitwie i wspólnej pracy, poznają lepiej siebie.

- Kościół w Polsce nie jest bardzo liczną grupą, bo liczy zaledwie półtora tysiąca osób. Młodych jest niewielu. W Europie tych ludzi jest o wiele więcej. Podczas spotkań z nimi czujemy się wzmocnieni widząc ludzi z różnych krajów, którzy podzielają podobne wartości - przyznaje Rafał Pogorzelczyk

Dziś przed południem mormoni, ubrani w żółte kamizelki z nadrukowaną nazwą Kościoła i hasłem „Pomocna dłoń", kolejką linową wjechali na szczyt Skrzycznego. Tam zabrali się za wykonywanie budek dla ptaków.

- Mam nadzieję, że ktoś nam powie, jak się do tego zabrać. Wcześniej nigdy tego nie robiliśmy, ale to nowa przygoda - uśmiechał się Joseph Heywood z Utah w USA, który pracuje jako misjonarz w Czechach.
Przygotowane wcześniej deski musieli pociąć, a następnie zbić za pomocą gwoździ i młotka. Po wykonaniu zadania mormoni wyruszyli na szlaki turystyczne sprzątać je ze śmieci.
- Mamy do dyspozycji parę godzin, ale możemy zrobić więcej niż kilka osób - podkreślała prowadząca jedną z grup Elena Chomicz z Białorusi.

Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich jest obecny w większości krajów świata i liczy prawie 13 mln wiernych. Do Szczyrku przyjechali ludzie nie tylko z Europy Środkowo-Wschodnie (Słowenia, Węgry, Czechy, Białoruś), Wczoraj na Skrzycznem można było spotkać Amerykanów, Kanadyjczyków, a także Meksykanina.

W Szczyrku pozostaną do soboty.