Prokurator Borkowska stwierdziła, że Szymon z Będzina, bo tak o chłopczyku znalezionym w stawie w okolicy Cieszyn zaczęto mówić, został silnie uderzony w brzuch, bo był płaczliwy i nie wykonywał poleceń rodziców. Po zadanym ciosie nastąpiło pęknięcie jelita cienkiego. Od tego czasu chłopczyk bardzo źle się poczuł, jego stan zdrowia pogarszał się - gorączkował, wymiotował, miał biegunkę, nie przyjmował pokarmów i wymagał natychmiastowej pomocy medycznej, której rodzice mu nie udzielili. Skutkiem tego 27 lutego 2010 roku dziecko zmarło.
- Rodzice zdecydowali o porzuceniu zwłok dziecka w stawie w Cieszynie. Celem było unikniecie odpowiedzialności karnej za pobicie chłopca. Podejrzanym zarzucono również składanie fałszywych oświadczeń od marca 2010 roku do czerwca 2012 roku, bo informowali, że ich rodzina liczy pięć osób, gdy tymczasem Szymon nie żył. Skutkiem tego było wyłudzenie nienależnych świadczeń socjalnych w postaci dodatku mieszkaniowego i dodatku rodzinnego - powiedziała na konferencji prokurator Borkowska.
Rodzice Szymona nie przyznają się do zarzutu zabójstwa, wzajemnie się obciążając za śmierć dziecka. Przyznają się jedynie do składania fałszywych oświadczeń. Grozi im nawet dożywocie.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?