Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkolna fikcja integracyjna

Katarzyna Piotrowiak
Tomek i jego mama, Beata Sajdak, znaleźli tylko jedno liceum, które chce przyjąć chłopca.
Tomek i jego mama, Beata Sajdak, znaleźli tylko jedno liceum, które chce przyjąć chłopca. fot. archiwum rodzinne.
Tomek z Katowic ma kłopoty z chodzeniem. Chciał po gimnazjum znaleźć się w klasie informatycznej. Nic z tego. Znalezienie odpowiedniego miejsca dla ucznia niepełnosprawnego w szkołach ponadgimnazjalnych w regionie graniczy z cudem. Klas integracyjnych brakuje.

W województwie śląskim jest 225 klas integracyjnych: 75 w przedszkolach, 79 w szkołach podstawowych, 56 w gimnazjach, a w szkołach ponadgimnazjalnych zaledwie... 13.

Taka sytuacja oznacza dla uczniów niepełnosprawnych sporo stresu, zwłaszcza że wybór szkoły ponadgimnazjalnej decyduje o ich przyszłości. Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada kontrole i zmiany w oświacie, ale... od września.

- Mój syn jest niepełnosprawny ruchowo. Szkoły dla niego szukałam od stycznia. W lipcu po zakończeniu naboru, okazało się, że nie może chodzić do wybranej szkoły, bo potrzebuje stałej opieki. Interweniowałam niemal wszędzie. Tylko jedno liceum w Katowicach zdecydowało się przyjąć syna. Jestem szkole wdzięczna, ale zasugerowano, żeby część zajęć odbywała się w trybie indywi- dualnym - opowiada Beata Sajdak, matka niepełnosprawnego Tomka.

Problem w tym, że nauka w trybie indywidualnym trwa 12 godzin tygodniowo, podczas gdy przeciętny plan lekcji składa się z 30 godzin. Uczeń, który ostatecznie zdecyduje się na indywidualnie zajęcia, traci więc 18 godzin lekcji! Kłopot polega na tym, że w oświacie nie ma koordynatora, który stale byłby do dyspozycji uczniów niepełnosprawnych. Kiedy są w kłopocie, próbują interweniować w kuratorium oświaty, które odpowiada za nadzór pedagogiczny, albo w samorządzie, który utrzymuje szkoły i płaci pensje nauczycielom. Nawet jeśli spór otrze się o MEN, to resort nie zawsze może narzucić rozwiązanie - w ślad za nim musiałyby pójść pieniądze.

- Mój syn za dwa lata skończy gimnazjum. Jeśli nic się nie zmieni, zostanie mu szkoła z internatem - mówi Barbara Musik z Katowic.

- Zamykanie tych dzieci w domu i oferowanie im indywidualnego nauczania nie jest dobrym rozwiązaniem. One także mają aspiracje, chcą się uczyć w dobrych szkołach, skończyć studia. Niestety, ciągle mają pod górkę. Moja niepełnosprawna córka już dwa lata temu złożyła wniosek do wybranego ośrodka - wyznaje Bogusława Mastalerz.

Zapowiadana przez ministerstwo kontrola rozpocznie się po zakończeniu rekrutacji. Dyrektorzy szkół będą musieli wykazać, ilu uczniów niepełnosprawnych lub przewlekłe chorych złożyło dokumenty do danej szkoły, ilu zostało przyjętych, a kogo nie przyjęto i z jakiego powodu. W ten sposób minister edukacji Katarzyna Hall chce się dowiedzieć, czy szkoły ponadgimnazjalne "gwarantują konstytucyjne prawo do edukacji bez względu na to, czy uczeń jest niepełnosprawny lub przewlekle chory".

Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia, jest zdania, że oświata powinna zmienić podejście do uczniów niepełnosprawnych. - Zamiast tworzyć osobne klasy dla uczniów niepełnosprawnych, należałoby umożliwić im naukę w każdej szkole. Wystarczy, żeby w ustawie o systemie oświaty pojawił się zapis, że w razie konieczności dyrektor szkoły ma prawo zatrudnić dodatkowego nauczyciela. Powinniśmy iść w kierunku szeroko rozumianej integracji - mówi Osuch.
Śląskie Kuratorium Oświaty pomoże Tomkowi. - Chłopak potrzebuje asystenta osoby niepełnosprawnej, poszukamy mu kogoś po pedagogice - zapewnia Anna Wietrzyk, rzeczniczka kuratorium.

Decydują zalecenia lekarza

Jak wynika z danych kuratorium oświaty, w województwie śląskim jest zaledwie 13 klas dla uczniów niepełnosprawnych w szkołach ponadgimnazjalnych: 4 licea,
3 technika i 6 zawodówek.

Sytuację wielu uczniów mogliby poprawić asystenci osób niepełnosprawnych, ale problem polega na tym, że samorządy często nie mają pieniędzy, żeby płacić za ich pomoc. Dlatego też wielu asystentów decyduje się na pomoc młodym ludziom w ramach wolontariatu.

MEN zaznacza jednak, że udział ucznia niepełnosprawnego w zajęciach szkolnych jest zależny od tego, co napisał lekarz w orzeczeniu o nauczaniu indywidualnym.

- Jeśli znalazł się tam zapis mówiący o tym, że ze względu na stan zdrowia dziecka uczestnictwo w lekcjach nie jest możliwe, wówczas uzasadniona jest odmowa dyrektora co do udziału ucznia w lekcjach. Jeśli natomiast lekarz takich obostrzeń nie wprowadził, dyrektor szkoły, do której został skierowany uczeń (konkretną szkołę szukają dla ucznia z orzeczeniem o nauczaniu indywidualnym władze powiatu), jest zobligowany do organizacji nauki ucznia niepełnosprawnego.
Zatrudnienie asystenta osoby niepełnosprawnej nie może być warunkiem przyjęcia ucznia do szkoły. Za zatrudnienie asystenta odpowiada organ prowadzący szkołę - wyjaśnia ministerstwo.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto