Zobacz zdjęcia - kliknij TUTAJ!
Pogrzeb ks. Mateusza Tomanka. Duchowny spoczął na cmentarzu w rodzinnych Szczejkowicach
Rodzina, bliscy, a także wierni towarzyszyli w ostatniej drodze zmarłemu ks. Mateuszowi Tomankowi. Pogrzeb odbył się w kościele, w rodzinnych Szczejkowicach kapłana. Świątynia parafialna pw. Matki Bożej Pośredniczki Wszelkich Łask w Szczejkowicach wypełniła się po brzegi. Wiernych było tylu, że wielu z nich w pogrzebie uczestniczyło spoza kościoła.
Mszy św. pogrzebowej duchownego przewodniczył Metropolita Katowicki, abp Wiktor Skworc. Obecnych było także kilkudziesięciu innych księży, w większości tych, którzy wraz z ks. Mateuszem Tomankiem otrzymywali święcenia kapłańskie.
W pogrzebie uczestniczyły też władze gminy Czerwionka-Leszczyny i powiatu rybnickiego, na terenie których położone są Szczejkowice. Obecne były też reprezentacje Ochotniczych Straży Pożarnych. Był to swego rodzaju hołd złożony zmarłemu, który jako ksiądz był również strażakiem-ochotnikiem.
"Ja nie zapomnę o tobie, oto wyryłem cię na obu dłoniach". To słowa, które przyświecały posłudze ks. Mateusza Tomanka
W pogrzebowej homilii, głoszący ją kaznodzieja skupił się na słowach, które ks. Mateusz Tomanek na swoim obrazku prymicyjnym i którymi kierował się jako duchowny. To słowa z księgi proroka Izajasza: "Ja nie zapomnę o tobie, oto wyryłem cię na obu dłoniach".
- Te słowa stały się słowami młodego kapłana. W dzisiejszym kontekście dzisiejszym mogą być testamentem, który ks. Mateusz pozostawia. To komunikat, że Bóg nigdy nie zawiedzie, że troszczy się o człowieka - wskazywał kapłan.
- I Bóg zatroszczył się o Mateusza tu w domu rodzinnym w Szczejkowicach, troszczył się, gdy wędrował do szkoły podstawowej. Pamiętał o nim podczas studiów na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, gdy po zdanych egzaminach przerwał studia, by rozpocząć formację w seminarium w Katowicach. Bóg pamiętał o nim, gdy posługiwał ks. Mateusz jako wikariusz. Troszczył się o niego, gdy w swojej pasji zdobył uprawnienia do kierowania samochodami ciężarowymi wraz z przyczepami i autobusami. Bóg nie zapomniał o nim także w Kokoszycach - mówił ksiądz.
Jak wskazywał kapłan, słowa, którymi kierował się ks. Mateusz są wyrazem Bożej bliskości. - W Starym Testamencie nie dało się mocniej wyrazić Bożej bliskosci jak przez metaforę tego napisu na Bożych dłoniach. Wierzymy, że dłonie te przytuliły już ks. Mateusza - powiedział.
Ks. Mateusz Tomanek zmarł po ciężkiej chorobie
Ks. Mateusz Tomanek zmarł na kilka dni przed Wielkanocą. Miał 41 lat. W ostatnich latach zmagał się z ciężka chorobą. Wydawało się nawet, że ją pokonał, jednak ta wróciła. Duchowny święcenia kapłańskie przyjął w 2008 roku. Jako ksiądz wikariusz pracował m.in. na parafii w Rybniku-Chwałowicach, czy Mysłowicach-Brzęczkowicach.
Ostatnio był z kolei dyrektorem Gospodarstwa Rolnego Archidiecezji Katowickiej i Domu Rekolekcyjnego w Kokoszycach. Poza posługą, ks. Tomanek pasjonował się samochodami, miał prawo jazdy wszystkich kategorii.
- Auta ciężarowe były jego pasją. Gdy jechał w trasę, to zawsze gdzieś odprawiał msze święte na parkingu dla kierowców - mówi ks. Łukasz Skiba, wyświęcany w tym samym roku, co ks. Tomanek.
Kapłan odnalazł się też w roli strażaka. - Zawsze chciał pomagać i pomagał ludziom. Pomimo wielu obowiązków, które na nim spoczywały znajdował czas aby kiedy tylko było to możliwe chociaż na 5 minut wejść do remizy i zamienić parę słów - wspomina zmarłego księdza, Witold Kowol z OSP w Kokoszycach.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?