MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Twórcy ze Studia Filmów Rysunkowych są w trudnej sytuacji

WANDA THEN
Z przyjemnością przeczytałem w "Dzienniku" artykuł o Marzenie Nehrebeckiej, która ma ambitne plany i której film zakwalifikował się na festiwal w Hiroszimie.

Z przyjemnością przeczytałem w "Dzienniku" artykuł o Marzenie Nehrebeckiej, która ma ambitne plany i której film zakwalifikował się na festiwal w Hiroszimie. Oby jej marzenia się spełniły, ale obawiam się, że w obecnej sytuacji nie jest w stanie utrzymać się z autorskiej produkcji animowanej ? mówi Aleksander Oczko, znany twórca bielskiego Studia Filmów Rysunkowych.

Jego 2,5-minutowy film "Zabawka" zakwalifikował się na jeden z pierwszych festiwali w Hiroszimie w 1990 r. Oczko był pierwszym Polakiem, który na tym, jednym z najważniejszych dla animatorów międzynarodowym festiwalu, zaistniał, a nawet otrzymał nagrodę.

- Nic z tego nie wyniknęło, jedynie ciekawa podróż, w którą pewnie nigdy nie wybrałbym się. Zapraszający organizatorzy imprezy płacili za pobyt, trzeba było jednak dojechać do Japonii na własny koszt. Półtora miesiąca trwały starania o zdobycie pieniędzy na podróż w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Udało się i wyjechałem - wspomina reżyser.

Teraz sytuacja animatorów jest jeszcze trudniejsza. Na pieniądze z Warszawy nie ma co liczyć. Film animowany sprzedaje się bardzo trudno, produkcje krążą w zasadzie tylko po festiwalach. Telewizja nie zamawia niemal niczego, bo znacznie tańsze i popularniejsze są sitcomowe seriale. Bielsko jest jednak nadal zagłębiem filmu animowanego. Nadal mieszka tu i pracuje około 300 profesjonalnych twórców. SFR jest jedynym w kraju, które przetrwało do dziś, choć jego egzystencja jest obecnie też połowiczna. Niegdyś potentat robiący ponad 30 filmów rocznie, obecnie robi 1-1,5 rocznie. Jest natomiast kilka prywatnych dużych firm zajmujących się animacją. Są w stanie robić miesięcznie 20-minutowy odcinek. To dużo, ale praca nie ma w sobie nic autorskiego. To dzieła bezosobowe, nie sygnowane ani nazwiskiem, ani miejscowością, ani nawet krajem. Produkcje wędrują na Zachód i w żaden sposób nie promują twórców ani polskiej kreski. Dla twórców liczy się jednak fakt, że w ten sposób mogą pozostać w branży i mają pracę. Niektórzy zatrudnieni w SFR twórcy, by dorobić, ale nie wejść w produkcję anonimową wykorzystują swoje umiejętności w pokrewnych branżach. Na przykład wydawniczych. Ostatnio Aleksander Oczko z żoną Aleksandrą Magnuszewską-Oczko stworzyli ilustrowany słownik polsko-niemecki dla dzieci.

Jedyną szansą jest poprawienie kondycji SFR. Specjaliści wyjście widzą w przejęciu go przez miasto. To właśnie stąd mogłyby płynąć również zamówienia na produkcje promujące region. Miasto byłoby również zainteresowane sprzedażą filmów i w ten sposób można by ruszyć cały układ. Próby przejęcia studia przez miasto zostały podjęte. Dyrektor Zdzisław Kudła zapewnia, że studio nie jest zadłużone i to może ułatwić sprawę. W komunalizacji pomóc musi Sejmik Samorządowy Województwa Śląskiego, gdyż zgodnie z ustawą o kinematografii tylko on może wystąpić do ministra kultury. Podczas specjalnego spotkania w Ratuszu przedstawiciele sejmiku samorządowego obiecali, że samorząd województwa wystąpi do ministra o komunalizację SFR. Przy tej okazji studio ma ulec restrukturyzacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto