Z zamkniętej dwa lata temu nartostrady na stoku Szyndzielni nadal korzystają amatorzy białego szaleństwa. Niebezpieczne tego skutki miały miejsce również ostatniej niedzieli, gdy chłopak na desce snowboardowej uderzył na tzw. krzywym mostku w drzewo, stracił przytomność i interweniować musieli ratownicy GOPR.
Nartostrada jest niebezpieczna i trzeba było ją zamknąć nie tylko dlatego, że w wielu miejscach jest zbyt wąska. Krzyżuje się ponadto z drogą do zwózki drewna i z turystycznym szlakiem dla pieszych.
- Jest już pomysł, jak sprostać bardzo ostrym przepisom dotyczącym nartostrad - zapewnia Henryk Juszczyk, przewodniczący Rady Miejskiej. - Gotowy jest projekt zmodyfikowania służącej do zwózki drogi dojazdowej na Szyndzielnię. Do swoich zwierzchników wystąpi w tej sprawie Nadleśnictwo w Wapienicy. Droga pełni również funkcję drogi przeciwpożarowej i modernizacja jest tym bardziej konieczna. Nadleśnictwo otrzymałoby na ten cel pieniądze z Dyrekcji Lasów Państwowych. Obecnie mówi się o 600 tys. zł. Do tego musiałoby się dołożyć miasto, do którego należałoby przełożenie szlaku turystycznego. Jeżeli uda się to w tym roku, z nartostrady spokojnie można będzie korzystać w przyszłym sezonie.
Jakich pieniędzy wymagała będzie zmiana trasy szlaku pieszego, na razie nie wiadomo. Pewnie nie będą małe, gdyż na razie w większości swego przebiegu pokrywa się ona z nartostradą.
- Inwestycja jest jednak konieczna, bo zamknięta trasa narciarska to czyste marnotrawstwo. Jesteśmy ponadto właścicielami kolejki linowej na Szyndzielnię i to nas do czegoś zobowiązuje. Mamy taki piękny stok, a ze szczytu góry zjeżdżać trzeba z nartami w koszach - żałuje Henryk Juszczyk.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
