Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zablokowani strażacy

WANDA THEN, JACEK DROST
Zatłoczone parkingi to największe utrudnienie dla strażaków. ZDJĘCIE: JACEK ROJKOWSKI
Zatłoczone parkingi to największe utrudnienie dla strażaków. ZDJĘCIE: JACEK ROJKOWSKI
Dwie osoby zginęły w pożarze, który niedawno wybuchł w bloku w warszawskich Jelonkach. Strażacy ewakuowali mieszkańców. Wcześniej mieli problemy z dojazdem.

Dwie osoby zginęły w pożarze, który niedawno wybuchł w bloku w warszawskich Jelonkach. Strażacy ewakuowali mieszkańców. Wcześniej mieli problemy z dojazdem. Wozy nie mogły przebić się przez wąskie osiedlowe uliczki, zastawione na samochodami.

Niektóre próbowały jechać przez trawniki i ugrzęzły w błocie. Jak sytuacja wygląda w bielskich osiedlach? Czy strażacy bez przeszkód docierają do pożarów?

Mieszkańcy dużych osiedli mogą jedynie liczyć, że poważny pożar nie dosięgnie ich wieżowców. W większości przypadków strażackie wozy mają tak utrudniony dojazd do budynków, że zajmuje on sporo bezcennego czasu. W Bielsku szczególnie zła sytuacja jest w os. Karpackim i Beskidzkim. Ciasne i kręte uliczki, szczelnie obstawione samochodami, nie pozwalają przejechać śmieciarkom, karetkom pogotowia, wozom strażackim. Sprawę komplikuje fakt, że większość uliczek jest jednokierunkowa. W os. Karpackim niektóre główne trakty są ślepe. Bywa że między zamykającymi ulice barierami kluczą karetki pogotowia.

- Od lat sygnalizujemy, że bielskie osiedla są zatłoczone z powodu braku parkingów. Duże wozy bojowe mają problemy z dojazdem. Dla nas jazda przez takie osiedla to prawdziwa udręka. Wiele o tym mówimy, ale nic się w tej sprawie nie robi. Spółdzielnie i miasto powinny się połączyć, żeby budować jakieś wielopoziomowe parkingi, które rozładowałyby osiedlowy tłok - mówi Ewa Beńko, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Bielsku. - A do akcji w zatłoczonych osiedlach wyjeżdżamy często.

Najczęściej pożary wybuchają w piwnicach z powodu zaprószenia ognia, w mieszkaniach z powodu zostawionego na gazie posiłku, wrzuconego do zsypu na śmieci niedopałka czy zwarcia instalacji elektrycznych w windach. W zeszłym roku bielscy strażacy interweniowali w blokach 10-piętrowych aż 23 razy, w 11 przypadkach paliły się piwnice. Ogień strawił mienie warte blisko 300 tys. zł. Gdy nie mogli dojechać, nie taranowali samochodów, ale na gwałt szukali właścicieli samochodów, przesuwali wozy lub podnosili je przy pomocy dźwigów.

- Ciasne osiedlowe uliczki odziedziczyliśmy w spadku po projektantach. Staramy się robić zatoczki, które pozwoliłyby poszerzyć przejazd, ale na kompleksowe rozwiązanie problemu nie ma pieniędzy - mówi kierownik administracji Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Jacek Marzec.

W os. Karpackim w wieżowcach zaspawano drzwiczki tzw. suchych pionów, w których powinny być węże strażackie, umożliwiające błyskawiczne dostarczenie wody na najwyższe piętra. W większości klatek schodowych strażacy nie wsiądą szybko do windy. Wcześniej muszą sforsować drzwi dzielące ją na dwie małe klitki. Często okna na klatkach schodowych są zabite gwoździami lub zaspawane. - Suche piony zaspawaliśmy ze względu na bezpieczeństwo dzieci, które mogłyby wpaść do szybu. Poza tym nie sprawdzają się. W windach nie montowalibyśmy drzwi, gdyby nie wymogi dozoru technicznego. Bez drzwi wewnętrznych winda nie zostanie dopuszczona do ruchu - wyjaśnił Jacek Marzec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto