Mimo tego, że z powodu obostrzeń związanych z pandemią COVID-19 w Beskidach zamknięte pozostają hotele, restauracje, a także stoki dla narciarzy i snowboardzistów, każdy weekend przyciąga w góry tłumy turystów. Turystów, a także saneczkarzy, ponieważ oni mogą ze stoków korzystać bez ograniczeń, wykorzystując lukę w rozporządzeniu.
Armagedon na drogach w Beskidach! Przejazd przez Szczyrk zajmuje nawet półtora godziny
W związku z tym niedzielne popołudnie wiąże się z dużymi utrudnieniami na drogach. Nie inaczej jest 10 stycznia. Jak wskazuje Google Maps, przejazd z Przełęczy Salmopolskiej przez Szczyrk do drogi S1 zajmuje nawet półtorej godziny! Powrót do Katowic to nawet trzy godziny.
Niewiele lepiej wygląda sytuacja na trasie Wisła Głębce - Ustroń. Tutaj 13 kilometrów kierowcy pokonują w czasie około godziny. Z kolei cała przejazd do Katowic trwa dwa razy dłużej.
Turyści powracający z gór utkną także na S1 w Czechowicach-Dziedzicach oraz Pszczynie, gdzie trwają roboty drogowe, a przejazd spowalnia także sygnalizacja świetlna. Z kolei jadąc przez Skoczów natrafią na zakorkowaną DK 81.
Czy narciarze wrócą na stoki, a turyści do hoteli oraz restauracji?
Obecne obostrzenia sanitarne obowiązują do niedzieli, 17 stycznia. Wszystko wskazuje jednak na to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości nie pozwoli na otwarcie hoteli oraz restauracji, a także stoków narciarskich.
W poniedziałek, 11 stycznia, w Wiśle na konferencji prasowej swoje stanowisko w tej sprawie przedstawią przedstawiciele branż zimowych, którzy żyją z turystyki. Już wiadomo, że nie będą oni wyrozumiali dla decyzji premiera Mateusza Morawieckiego. Wielu z nich stoi na krawędzi i nie wie, jak połączyć finansowo koniec z końcem.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?