Batycki mówi: My nie bierzemy

Jak zapewnił nas Ryszard Batycki, dyrektor szpitala Pod Szyndzielnią, kierowana przez niego placówka
przyłączy się wkrótce do ogólnopolskiej akcji wspieranej przez ministra zdrowia profesora Zbigniewa Religę.

Akcja odbywa się pod hasłem „My nie bierzemy”, a jej przejawem są plakaty, które wywieszane są w widocznych miejscach w szpitalach uczestniczących w antyłapówkowej kampanii. Wypisane jest na nich „Nie przyjmujemy pieniędzy ani prezentów od pacjentów i ich rodzin”.

Korupcja w polskiej służbie zdrowia rozwija się bowiem w zastraszającym tempie. Do dawania lekarzom w łapę przyznaje się już 68 proc. ankietowanych Polaków. Ocenia się, że w tej sposób trafia rocznie do pracowników służby zdrowia blisko 5 mld zł. Dajemy za miejsce w szpitalu, za przyjęcie bez kolejki, za skierowanie do specjalisty, a nawet za wypisanie recepty czy sam fakt przyjęcia nas przez lekarza. W polskiej świadomości utarło się przekonanie, a wręcz pewność, że lekarz, pielęgniarka, a tym bardziej położna nie zrobią niczego bez odpowiedniego „dowodu wdzięczności”. Stąd coraz większy opór przed podobnymi panoszącymi się coraz dokuczliwiej praktykami i duża akcja na krajową skalę.

Kiedy w bielskim szpitalu pojawią się antykorupcyjne plakaty na razie nie wiadomo. — Na razie jesteśmy mocno zaangażowani we wprowadzanie równocześnie trzech procedur ISO. W najbliższy czwartek i piątek czekają nas audyty ISO środowiskowego, zarządzania i BHP. Ten ostatni znak jakości mamy szansę dostać jako pierwszy szpital w województwie śląskim. Oznacza on, że spełniamy wszystkie normy bezpieczeństwa pracy i bezpieczeństwa pacjentów. Chcielibyśmy, żeby wszyscy wiedzieli, że w naszym szpitalu może bezpiecznie poddać się leczeniu, że jest on dobrze zarządzany, że pacjent jest traktowany w najlepszy możliwy sposób — zapewniał nas we wtorek dyrektor Batycki.

Dzięki plakatom ogólnopolskiej akcji pacjent będzie również wiedział, że za tę fachową obsługę nie musi dawać łapówek.