Dopuszczamy wszelką aktywność sportową na terenach otwartych – poinformował na konferencji w piątek 5 lutego premier Mateusz Morawiecki. A wicepremier Jarosław Gowin doprecyzował, że od 12 lutego wreszcie czynne będą być mogły m.in. stoki narciarskie.
Na takie wiadomości właściciele stacji i ośrodków narciarskich w Beskidach czekali niecierpliwie od 28 grudnia, odkąd decyzją rządu zostały wprowadzone (a następnie przedłużone) obostrzenia dotyczące zakazu działalności wyciągów narciarskich.
Tylko, czy zima poczeka do 12 lutego? Janusz Tyszkowski, właściciel stacji Skolnity Wisła Ski & Bike Park w centrum Wisły zapewnia, że ze śniegiem nie będzie kłopotu.
- Odkąd Skolnity został otwarty, a więc od 2015 roku, na obydwóch trasach jeszcze nigdy nie mieliśmy tyle śniegu, co teraz. Spokojnie będzie można jeździć w super warunkach. A jeśli tylko pojawią się mrozy będziemy dośnieżać - zapowiada Tyszkowski.
W podobnym tonie wypowiada się Michał Słowioczek ze Szczyrk Mountain Resort, największego ośrodka narciarskiego w Beskidach.
- Nie poddawaliśmy się i cały czas naśnieżaliśmy licząc, że każdej chwili nas otworzą. Inna sprawa, że był też bardzo duży opad naturalny. Dlatego nawet ta nieco gorsza pogoda nam nie zaszkodziła. W górnych partiach spokojnie kilka tras będzie mogło zostać otwartych. Śniegu jest bardzo dużo, jesteśmy gotowi, czekamy na turystów - zaznacza Słowioczek.
Arkadiusz Matuszyński z Wiślańskiego Skipassu, organizacji zrzeszającej 15 stacji narciarskich z Wisły i Ustronia przyznaje, że decyzja o otwarciu stoków narciarskich jest dobra, ale… spóźniona o co najmniej miesiąc.
- Nasze argumenty, które mówiły o tym, że sporty uprawiane na świeżym powietrzu na stoku narciarskim są bezpieczne i nie wpływają na rozprzestrzenieni się koronawirusa, niestety przez długi czas nie trafiały do rządu - mówi. - Miejmy nadzieję że ten sezon okaże się dobrym i długim, w którym będziemy w stanie w jakiś sposób zrekompensować sobie straty spowodowane tym, że nie mogliśmy prowadzić działalności, bo stoki były zawinięte – dodaje.
Póki co, w Beskidach można szusować w ramach prowadzonych zajęć edukacyjno-sportowych. Takie odbywają się w Wiśle m.in. w stacji Skolnity, gdzie można szusować w ramach kursu szkoleniowego, jaki prowadzony jest codziennie od 8.00 do 15.00 i od 17.00 do 21.00. Konieczne jest wypełnienie oświadczenia (do pobrania ze strony internetowej stacji Skolnity). Szkolenie można wykupić w kasie - do wybory jest szkolenie 2 lub 4 godzinne, ze własnym sprzętem lub sprzętem organizatora. - Zainteresowanie? W weekendowo bardzo duże, a w tygodniu też nie możemy narzekać - mówi Janusz Tyszkowski.
Zgodnie z rządowymi zapowiedziami od 12 lutego mogą działać też hotele, ale mogą być otwarte do 50 procent obłożenia noclegowego w swoim obiekcie. Kamil Maroszek z Hotelu Pod Jedlami w Wiśle nie kryje satysfakcji z możliwości uruchomienia działalności.
- Bardzo cieszymy się z otwarcia hoteli nawet z narzuceniem 50-procentowego obłożenia. Z naszej strony zapewnimy naszym gościom całkowite bezpieczeństwo poprzez zachowanie reżimu sanitarnego. Mamy nadzieję, że ten stan będzie trwał i cały czas będziemy mogli przyjmować gości - mówi.
Karolina Wantulok, prezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej ma nadzieję, że większości przedsiębiorców uda się przetrwać i uratować swoje biznesu.
- Cieszymy się, że częściowo wracamy do stanu normalności mając świadomość, jak ważne jest zachowanie reżimu sanitarnego. Dobrze, że rząd widzi, jak ważną częścią budżetu państwa są także małe, rodzinne przedsiębiorstwa - przyznała. Podziękowała też wiślańskiej społeczności z solidarność i wsparcie w trudnych momentach.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?