Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biednemu wiatr w oczy

Tomasz Wolff
Na samo wspomnienie o straconym dowodzie osobistym Ryszard Łaba łapie się za głowę.Tomasz Wolff
Na samo wspomnienie o straconym dowodzie osobistym Ryszard Łaba łapie się za głowę.Tomasz Wolff
Kiedy kilka lat temu pan Ryszard zostawił w aptece dowód osobisty, nie mógł przypuszczać, że będzie to początek jego życiowego dramatu. Na jego nazwisko kilku oszustów założyło firmę i to do niego zgłaszały się ...

Kiedy kilka lat temu pan Ryszard zostawił w aptece dowód osobisty, nie mógł przypuszczać, że będzie to początek jego życiowego dramatu. Na jego nazwisko kilku oszustów założyło firmę i to do niego zgłaszały się naciągnięte osoby, żądając spłaty wierzytelności. A potem przyszedł komornik, który zajął jego rentę...

Dowód jak kamień w wodę

Łaba zawsze miał problemy ze zdrowiem. Cukrzyca oraz niestabilne ciśnienie do tego stopnia pustoszyły jego organizm, że na początku lat 90. musiał zwolnić się z etatu kierowcy w bielskim domu handlowym Klimczok. Przeszedł na rentę...

- Z trudem wiązałem koniec z końcem, lekarstwa pochłaniały majątek. Pod koniec lat 90., już nawet nie pamiętam dokładnie w którym to było roku, w jednej z bielskich aptek w zamian za lekarstwa zastawiłem dowód osobisty. Zabrakło mi 100 złotych. Ale kiedy przyniosłem dług, dowodu już nie było. Okazało się, że w tym czasie w aptece był remont, częściowo zmieniła się obsada, a dokument przepadł bez śladu. Nikt nie potrafił mi wytłumaczyć, co się z nim stało. Zgłosiłem zagubienie na policji - wspomina rencista.

Na niewiele się to zdało, bo kilka lat później dowiedział się, że na jego nazwisko została założona firma, która zaczęła nabijać klientów w butelkę. Sprawa wyszła na jaw, kiedy do jego drzwi zapukał przedstawiciel bielskiej firmy Befama i zapytał, co z zaległymi pieniędzmi. Zdziwiony Łaba natychmiast poszedł na III Komisariat Policji w Bielsku-Białej.

- Rysiek i firma? To się wyklucza. Na pewno ktoś musiał się pod niego podszyć - sąsiedzi Łaby od początku wierzyli, że mężczyzna jest niewinny.

Po nitce do kłębka

Kiedy Ryszard Łaba zdążył już zapomnieć o incydencie z dowodem, w październiku 2002 roku została założona na jego nazwisko firma. Stało za nią kilku mężczyzn z Bielska-Białej i okolic. Jak wynika z materiałów sądowych, mężczyźni posługując się dowodem osobistym pana Ryszarda sfałszowali wniosek dotyczący zgłoszenia działalności gospodarczej do ewidencji, a następnie podrobili na nim podpisy właściciela dowodu.

Tym sposobem wyłudzili z Wydziału Ewidencji Działalności Gospodarczej Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej zaświadczenie o wpisie do ewidencji działalności gospodarczej. Następnie sfałszowali wniosek do II Urzędu Skarbowego w Bielsku o wydanie duplikatu decyzji nadania NIP na nazwisko Łaby. W tym samym miesiącu przedłożyli fałszywy wniosek, tym razem był to wpis do Krajowego Rejestru Urzędowego Podmiotów Gospodarki Narodowej Urzędu Statystycznego w Katowicach, oddział w Bielsku. W zamian otrzymali REGON i... przystąpili do działania, a w praktyce oszukiwania klientów.

Jakby tego było mało, podczas wakacji 2003 roku bez żadnych przeszkód przerejestrowali firmę z ulicy Skrzatów, gdzie rzeczywiście jest zameldowany Łaba, na ulicę Katowicką.

- To się w głowie nie mieści. Kiedy pan Ryszard opowiedział mi ostatnio tę historię, nie mogłem uwierzyć. Zastanawiam się, czy żyjemy w państwie prawa czy może w kraju, gdzie prawo nic nie znaczy. Jakim cudem oszustom udało się wprowadzić w błąd tyle urzędów? - zastanawia się pan Józef, jeden z sąsiadów poszkodowanego.

Ostatecznie firmę, jej pełna nazwa to Przedsiębiorstwo Usług Handlowych Marbud Ryszard Łaba, rozbili bielscy policjanci z pionu do walki z przestępczością gospodarczą.

Problemy bielszczanina na tym się jednak nie skończyły. Fikcyjni właściciele zostawili za sobą tyle smrodu, że za rencistą ciągnie się do dziś.

Ściągali do bólu

We wrześniu 2004 roku Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej skazał wszystkie osoby stojące za fikcyjną firmą. Ogłoszony przez sędziego wyrok w życiu Ryszarda Łaby zmienił niewiele.

- Przed dwoma laty zaległych pieniędzy zażądały ode mnie spółki Tartex i Lyreco, oszukane przez tych ludzi, którzy założyli firmy na moje nazwisko. Przez ponad rok komornik ściągał z mojej niskiej renty 130 złotych miesięcznie na ich rzecz. Nikogo nie obchodziło, że oszuści zostali skazani - dziwi się rencista. - W 2005 roku Tartex przestał mnie nękać, ale wpłaconych na ich konto pieniędzy nie odzyskałem. Natomiast przed kilkoma tygodniami ściągania wierzytelności zaprzestała podwarszawska firma Lyreco. Obiecała nawet, że zwróci pobrane wcześniej pieniądze.

Łaba zastanawia się jednak, jak to możliwe, że pomimo prawomocnego wyroku spółki ścigały długi z niewinnego człowieka?

- Nie mogę udzielić żadnych informacji. Ta sprawa jest już dla nas zamknięta. Nic nie wiem na temat tego pana - ucina rozmowę Katarzyna Soboń, zajmująca się ściąganiem wierzytelności w Lyreco.

- Pan Ryszard zgłosił się do nas, kiedy miał na karku jeszcze jedną firmę. Apelowaliśmy do niej, żeby odstąpiła od pobierania niesłusznego długu. W końcu się zgodzili. Obiecali nawet zapłacenie rachunków w domu poszkodowanego - mówi Agnieszka Michalska, asystentka posłanki do Parlamentu Europejskiego, Małgorzaty Handzlik.

Sprawa ze ściąganiem długów wydaje się prosta. Aleksander Kierczak, wiceprezes Sądu Rejonowego w Bielsku-Białej wyjaśnia, że wyrok z jesieni 2004 roku został ogłoszony w sprawie karnej i stanowił o winie oszustów, którzy podszyli się pod rencistę.

- Nie uchylił natomiast automatycznie orzeczeń, które w stosunku do pana Łaby zapadły w procesach cywilnych. Mógł być jednak podstawą do wznowienia tych procesów. Komornik poinformował rencistę, że ma taką możliwość. Niestety on z niej nie skorzystał i spółki zaczęły ściągać długi - dodaje wiceprezes.

Szczęśliwy finał

Jak się okazało, nawet odstąpienie od ściągania z konta biednego jak mysz kościelna rencisty pieniędzy nie zamknęło sprawy. Na początku marca Ryszard Łaba został podsumowany przez sądowego komornika. Ten zażyczył sobie 469 złotych i 11 groszy wynikających z przeprowadzonego postępowania egzekucyjnego. Zaraz potem poszkodowany napisał do Komornika Sądowego Rewiru III krótkie pismo. Zapytał, skąd wzięła się tak gigantyczna, jak dla niego, suma.

- To jakiś absurd. Nie dość, że jestem pokrzywdzony, to jeszcze mnie komornik chce obciążyć kosztami. Powiedział, że ma takie prawo. Jeżeli jest tak rzeczywiście, to mamy bardzo dziwne prawo - dodaje pan Ryszard.

Prawo na dziś jest takie, że... komornik był rzeczywiście zobowiązany do naliczenia kosztów. Pouczył Ryszarda Łabę, że od takiej decyzji przysługuje mu jednak skarga i możliwość złożenia wniosku o umorzenie kosztów. Miał na to siedem dni.

- Mężczyzna nie skorzystał z tego prawa. Przysłał pismo z prośbą o wyjaśnienie kosztów. Zrobił to jednak po terminie i nie można było go traktować jako wniosku - dodaje sędzia Aleksander Kierczak.

Dopiero po tym jak DZ zainteresował się sprawą Ryszarda Łaby, komornik sam wystąpił o uchylenie własnych kosztów. Na poniedziałkowym posiedzeniu taka decyzja zapadła.

Teraz pozostaje tylko pytanie, czy Ryszard Łaba będzie się starał o zwrot pieniędzy, które przez kilkanaście miesięcy wpłacał na konto jednej ze spółek. Pozostają mu dwie drogi - korespondencyjna albo sądowa. Tę drugą niektórzy zdecydowanie mu odradzają.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto