Bielsko-Biała: Bielscy strażacy trenują w jedynej w Polsce pionowej komorze dymowej.

Drodzy bielszczanie, nie musicie obawiać się o kondycję bielskich strażaków! Sala gimnastyczna, siłownia czy też jedyna w Polsce komora dymowa posiadająca trzy kondygnacje, to tylko niektóre udogodnienia, dzięki którym strażacy zdobywają doświadczenie i odpowiednie umiejętności, przydające się później przy ratowaniu ludzkiego życia. Prawdziwą perełką w bielskiej remizie przy ul. Leszczyńskiej jest komora dymowa, która imituje warunki, jakie spotyka strażak podczas akcji w ciemnej piwnicy czy na strychu.
- Nasza komora, w odróżnieniu od innych w Polsce, ma układ pionowy z uwagi na warunki, jakie posiadamy - mówi zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Biała, brygadier Krzysztof Grygiel.
W pierwszej części komory strażak ćwiczący w pełnym ekwipunku ważącym ok. 25 kg (aparat tlenowy, ubranie ochronne, maska, hełm itd.) poddany jest próbie wydolnościowej. Do tego celu służą bieżnia, rower stacjonarny, drabina mechaniczna i młot uderzeniowy. Dopiero później po wąskich schodach strażak wchodzi do właściwej części komory, która zbudowana jest labiryntu krat i wąskich przejść, przez które nierzadko trzeba się przeczołgać.
- Dodatkowymi utrudnieniami są ciemność, efekty wizualne i dźwiękowe, dym oraz wysoka temperatura dochodząca nawet do 50-60 stopni Celsjusza - mówi st. kpt. Ryszard Somerlik ze sterowni komory.
Ćwiczenia w komorze są zupełnie bezpieczne.
- Cały czas mamy podgląd z kamery podczerwonej i termo-wizyjnej oraz stałą łączność z ćwiczącym, dzięki czemu w chwili jakiegokolwiek zagrożenia możemy natychmiast zareagować - tłumaczy Somerlik.
Dzięki komorze skróciła się kolejka strażaków oczekujących na tego typu szkolenie.
-Każdy zawodowy strażak musi raz w roku odbyć taki trening. Wcześniej na ćwiczenia w komorze dymowej trzeba było jeździć do Katowic - mówi rzecznik bielskiej straży mł. kpt. Patrycja Pokrzywa.