Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bielsko-Biała: Mirosława Nykiel wygrała plebiscyt DZ Kobieta na Medal

Łukasz Klimaniec
Lubi aktywność, realizuje się w polityce, odpoczywa przy wnukach i... brydżu. Mirosława Nykiel, bielska posłanka PO, wygrała plebiscyt Dziennika Zachodniego „Kobieta na Medal". Zapraszamy do przeczytania rozmowy z laureatką naszego plebiscytu.

W plebiscycie bielskiego tygodnika "Dziennika Zachodniego" zdobyła Pani tytuł Kobiety na Medal. Jaka, Pani zdaniem, powinna być współczesna kobieta?
Współczesna kobieta, aby się spełniała, powinna być aktywna w wielu dziedzinach - robić karierę zawodową, realizować się z sukcesem w życiu prywatnym i na niwie społecznej. Kiedy patrzę na panie z Podbeskidzia, widzę dużo fantastycznych kobiet, których nikt nie zauważa. Stąd moja inicjatywa, by organizować Kongresy Kobiet Podbeskidzia i pokazywać panie, które realizują się w działaniach społecznych na rzecz drugiego człowieka, a są anonimowe i niewiele o nich się mówi. A powinny być sztandarowym przykładem.

Pani realizuje się w polityce. Jak sobie Pani radzi?
Nie jest łatwo. Zawsze twierdzę, że najlepsze jest działanie, a najgorsza jest bezczynność. Już od czasów młodości, byłam bardzo aktywna i uprawiałam sport. Sport nauczył mnie hartu ducha i parcia do przodu. Każdy dzień jest szansą do nauczenia się czegoś innego.

Sport, czyli gry zespołowe?
W szkole podstawowej uprawiałam gimnastykę i piłkę ręczną. W szkole średniej lekkoatletykę - biegałam i skakałam wzwyż. Ćwiczyłam w klubie, biegałam w mistrzostwach Polski z Zosią Kołakowską, co poczytuję sobie za zaszczyt. Sport nauczył mnie samodyscypliny i tego, że nawet kiedy człowiekowi wydaje się, że już nie ma sił, to jeszcze da radę wykrzesać coś z siebie i nie zrezygnuje przed metą. Pokonywanie swoich słabości i ciągła praca nad sobą, są to cechy, które wypracowałam w sobie dzięki aktywności sportowej. Pogoda ducha, którą mam, wrodzony życiowy optymizm towarzyszyły mi od zawsze. Uważam, że trzeba podążać do przodu i praktycznie podchodzić do życia. Takie postrzeganie świata pomaga mi w pracy parlamentarnej. Podczas tworzenia-ustanawiania prawa zastanawiam się, jakie będzie miało ono odzwierciedlenie w praktyce, w jaki sposób będzie realizowane oraz jakie konsekwencje będzie niosło w życiu codziennym.

Jest pani bardzo aktywną kobietą. Posiedzenia Sejmu, komisje, ciągłe kursowanie między Bielskiem-Białą i Warszawą. Tempo jest duże?
Oprócz działalności parlamentarnej jestem doktorantką Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Układając plan z moją asystentką zastanawiamy się nad kluczowymi aspektami i kryteriami, które powinny nam towarzyszyć, aby ten plan i organizacja dni były coraz lepsze. Dużo ludzi pragnie się ze mną spotkać i konsultować w różnych sprawach. Jest to czasochłonne, ale jest to jeden z tych sposobów działania, które najbardziej lubię - kontakty z ludźmi. Uwielbiam ludzi, rozmawiać z nimi i słuchać ich.

KLIKNIJ PONIŻEJ, CZYTAJ CZĘŚĆ II

Trudno się do Pani dostać?
Właśnie nie! I dlatego nie mam czasu (śmiech). Każdego, kto mnie prosi o spotkanie, pytam czy to ważna sprawa. Jeśli to pilne, przekładam spotkania, które mogą poczekać i wybieram te, z którymi ludzie do mnie przychodzą. Może dlatego ludzie mnie doceniają? Wynik wyborczy bardzo mnie usatysfakcjonował. Nie pokazując się w mediach otrzymałam 43 tysiące głosów. To trzynasty wynik w Polsce. Dla mnie to ogromny sukces. Ludzie często myślą, że wystarczy być w mediach, by zaistnieć, ale to nieprawda. Trzeba być z ludźmi i współpracować z nimi. Społeczeństwo musi wiedzieć, że poważnie jest traktowane. W czasach chaosu informacyjnego ludzie zaczynają tracić kontakt z rządzącymi, a chcą na bieżąco informować o konsekwencji i efekcie wprowadzonego prawa.

Przeważa opinia, że poseł czy posłanka "siedzi w Warszawie i ma w nosie sprawy wyborców"…
Byłabym nieuczciwa, gdybym powiedziała, że wszyscy posłowie pracują jednakowo. Większość osób, które znam, poświęca mnóstwo czasu na spotkania z ludźmi w swoim regionie. To oni nas wybierają. Największą satysfakcję przynoszą mi sprawy z naszego regionu, od ludzi z Podbeskidzia, które mają swoje rozstrzygnięcie dzięki moim staraniom w Warszawie.
Często w telewizji pokazywana jest pusta sala sejmowa w czasie obrad. To wielka niesprawiedliwość i przekłamanie. Sala jest niemal pusta, a w tym samym czasie trwa kilkadziesiąt komisji. Na przykład komisja spraw Unii Europejskiej, której jestem członkiem, ma pięć posiedzeń w jednym tygodniu sejmowym. Posiedzenie średnio trwa 1,5 - 2 godziny, czasem dłużej. Prowadzę też podkomisję ds. rozwoju gospodarki innowacyjnej małych i średnich przedsiębiorstw, którą po półrocznych staraniach powołałam. Jestem członkiem komisji gospodarki. A mówiąc o plenarnych posiedzeniach - nieraz dostajemy informacje w ostatniej chwili, że np. jest dyskusja na temat polityki zagranicznej, albo wotum zaufania dla danego ministra. To zabiera kilka godzin pobytu na sali sejmowej. Polityka to najtrudniejsza ze sztuk, jeśli podchodzi się do tego odpowiedzialnie. A wszyscy życzymy sobie, by politycy podchodzili rzetelnie, uczciwie i sumiennie do wykonywania swoich obowiązków, choć w mediach nieraz bywa to wypaczane.

Pani w telewizji raczej nie widać. Dlaczego?
Jak nie muszę, to wymiguję się od obecności w telewizji. Mnie to nie kręci. W tym czasie wolę sobie pójść do ministerstwa i poprosić o wsparcie inicjatywy lokalnej. To są moje priorytety.

Wspomniała Pani o wsparciu lokalnych inicjatyw - co uważa pani za swój sukces?
Jestem dumna z tego, że salę koncertową szkoły muzycznej w Bielsku-Białej udało się tak szybko wybudować. Wspierałam tę inicjatywę w ministerstwie kultury. Uznałam, że coroczne Zadymki Jazzowe należy promować w Warszawie, bo to najlepszy polski festiwal jazzowy. W efekcie ministerstwo zainteresowano się tym poważnie. Staram się pokazywać ludzi, którzy w naszym regionie wykonują fantastyczną pracę i w miarę możliwości pomóc im. Z racji pracy w komisji gospodarki patrzę na region Podbeskidzia gospodarczo. Przedmiotem moich starań ostatnich sześciu lat i ich konsekwencją będzie drogowe połączenie S-1 Kosztowy - Bielsko-Biała. To bardzo ważne dla mieszkańców i podróżujących, gdyż DK-1 bywa już i tak mocno zakorkowana.

Jak godzi Pani politykę z byciem babcią?
Nie zamierzam do końca życia tak aktywnie pracować, jak tylko zwolnię tempo, to na pewno bardziej przyłożę się do roli babci (śmiech). Mam czworo wnucząt - Julka ma 12 lat, Wiktor 7 lat, Jagoda 3 lata, a Maciek 5 miesięcy. Kiedy odpoczywam, to najlepiej z nimi. Przy nich ćwiczeń gimnastycznych i ruchu jest tak wiele, że nie trzeba chodzić na siłownię. Nie ma miesiąca, bym nie widziała któregoś ze swoich wnuków - zawsze staram się wpaść, zapytać co słychać, pobawić się z nimi, wesprzeć. Choć pytają mnie, dlaczego tak często muszę jeździć do Warszawy.

Odskocznią od polityki jest dla Pani także… brydż?
To taka odskocznia, oaza spokoju. Z mężem poznaliśmy się grając w brydża. W tym roku mamy okrągłą, jubileuszową rocznicę małżeństwa, tak więc gramy naprawdę wiele lat. Nauczyliśmy kolejne pokolenia grać w brydża, w tym własne dzieci. Podczas rodzinnych zjazdów wszyscy spotykamy się i rozmawiamy, także o polityce. Dzieci przedstawiają swoje zdanie na ten temat, mąż też - i robi to tak aktywnie, że nieraz zastanawiam się, czy to nie on powinien być w sejmie. Po takich spotkaniach zostajemy w czwórkę, siadamy do brydża i gramy patrząc na zegarki i pamiętając, o której rano musimy ruszyć w dalszą drogę.

Cały czas aktywny tryb życia…
Cieszymy się z tej aktywności. Gorzej, jak pogarsza się zdrowie i nie możemy być tacy aktywni. Wtedy cierpi się podwójnie, bo nie jesteśmy przygotowani na to, że nie mamy tyle sił. Wtedy jest to trudniejsze do poukładania. Nawet z tak trudnych sytuacji można wyciągnąć wiele dobrego.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto