Trzy doby spędzone o tej porze roku w lesie, kiedy za schronienie służy jedynie namiot, mogą dać mocno w kość, ale tak właśnie wyglądało jedno z ćwiczeń, w którym brali udział nasi spadochroniarze.
Ich zadania zostały podzielone na trzy etapy. Musieli m.in. pokonać odległość kilkuset kilometrów z włoskiej Vincenzy do niemieckiego Hohenfels. Później szkolili się, jak mają używać amerykańskich spadochronów, na których zostali zrzuceni na poligon. Przez trzy doby organizowali obronę i wystawiali posterunki obserwacyjne. - Do przeżycia mogli używać tylko tego, co w Polsce spakowali do plecaków. Pogoda była fatalna - informuje ppor. Anita Skowron, rzecznik 18. batalionu. Później spadochroniarze przeszli do kolejnego etapu - doskonalili m.in. natarcie i obronę. Przy okazji mieli możliwość skorzystania z ćwiczeń, których w Polsce się nie prowadzi, czyli natarcia bez wcześniej przygotowanego planu. Podczas ostatniego etapu polska kompania otrzymała zadanie prowadzenia obrony na zalesionym wzgórzu. - Rozpoznanie podawało, że natarcie nastąpi z zachodu. Ale przeciwnik pojawił się z zupełnie z innej strony. Spadochroniarze z "osiemnastki" nie dali się jednak zaskoczyć - dodaje ppor. Skowron
W manewrach wzięło udział kilka tysięcy żołnierzy z 10 państw. W szkoleniu najbardziej wyróżniali się chorąży Grzegorz Kozieł, kapral Adam Zawada i kapral Wojciech Janik.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
