MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Clearex Chorzów rozgromił Rekord aż 14-3

(klm)
Niewiele wyszło z zapowiedzi piłkarzy Rekordu o zmazaniu plamy za ubiegłoroczną porażkę z Clearexem Chorzów 1-11. W niedzielny wieczór bielszczanie choć bardzo chcieli, nie potrafili wygrać z mistrzami kraju.

Niewiele wyszło z zapowiedzi piłkarzy Rekordu o zmazaniu plamy za ubiegłoroczną porażkę z Clearexem Chorzów 1-11. W niedzielny wieczór bielszczanie choć bardzo chcieli, nie potrafili wygrać z mistrzami kraju. Porażka 3-14 jest może za wysoka, ale oddaje różnicę między tymi zespołami. Nie można jednak odmówić gospodarzom ambicji i konsekwencji w realizowaniu założeń taktycznych w pierwszych 9 min., w których to gospodarze posiadali przewagę.

- Powiedzieliśmy sobie przed meczem, że nie możemy stracić pierwsi gola, bo później musielibyśmy się odkryć, a prowadzenie otwartej gry z Clearexem jest szalenie trudne - przekonywał Marek Homa, kierownik bielskiego zespołu.

W 9 minucie cały plan upadł. Jacek Śleziak stracił piłkę w środku pola, chorzowianie ruszyli z kontrą i po precyzyjnym rozegraniu piłka, po strzale Krzysztofa Jasińskiego, trafiła do pustej bramki. Gospodarze natychmiast ruszyli do ataku, ale szybko zostali skarceni stratą następnego gola. Tym razem uderzeniem z połowy boiska Mirosław Miozga wpisał się na listę strzelców. Pierwsza połowa była koszmarna w wykonaniu bielszczan, którzy dość łatwo tracili piłkę na połowie Clearexu i napotykali na błyskawiczne i skuteczne kontry. Dopiero przy stanie 0-4 Piotr Pawełek pokonał bramkarza gości. Goście odpowiedzieli jednak... sześcioma trafieniami. Do przerwy wynik 1-10 mógł przerazić największego optymistę przed spotkaniem.

Po zmianie stron Andrzej Szymański i Tomasz Wiejacha wprawdzie pokonali bramkarza Clearexu, ale cóż z tego, skoro goście zdobyli jeszcze cztery bramki. Na uznanie zasługuje postawa rozgrywającego chorzowian Andrzeja Szłapy, który choć 3 godziny wcześniej przez 90 min. grał w barwach MC Podbeskidzie przeciwko Rekordowi umiejętnie dyrygował zespołem w hali.

- Marne to dla nas pocieszenie, że goście strzelili dwanaście goli po kontrach, dwa z przedłużonych rzutów karnych, a żadnego z ataku pozycyjnego. Wynik jest chyba za wysoki. Byliśmy słabsi fizycznie, nie wiem z czego to wynikało. Musimy się pozbierać i wygrać w następnym meczu w Polkowicach - stwierdził Homa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto