Czesi wolą sztuczne

Hitem ostatnich tygodni na cieszyńskich targowiskach są sztuczne kwiaty. Czesi wykupują je na potęgę. - Są dni, że wyprzedajemy się z wszystkiego. Zależy od pogody - wyjaśnia handlarz z małego, ale bardzo często odwiedzanego przez Czechów bazaru przy alei Łyska.

Zdarza się, że po kwiaty przychodzą również Polacy, którzy robią przygotowania do Wszystkich Świętych, ale główną klientelę stanowią Czesi. Sąsiedzi odwiedzą groby dzień po święcie u nas, 2 listopada.

- Moda na sztuczne kwiaty trwa od kilku lat. Nie dość, że są ładne, bo już nie z plastiku, lecz ładnego materiału, to jeszcze bardziej praktyczne. Gdy chwyci mróz, nie więdną i mogą stać na grobie nawet miesiącami - tłumaczy jedna ze sprzedawczyń.

Za najtańsze kwiaty w koszykach trzeba zapłacić 80-90 koron (około 11 zł). Droższe bukiety ze sztucznymi gerberami, liliami i anturiami kosztują 100-120 koron.

- Opłaca się kupować, bo na naszych straganach za podobne wiązanki trzeba wydać minimum 200 koron - wyjaśnia Czech, który po sztuczne kwiaty przyjechał do Cieszyna specjalnie z Karwiny. Przy okazji kupił kilka zniczy i nową pierzynę.
Badylarze mówią, że interes ze sztucznymi kwiatami kręci się już od miesiąca i idzie całkiem nieźle. Niektórzy porównują obroty z letnią sprzedażą ogórków, które Czesi wykupywali w Cieszynie na tony.

- Przy dobrej pogodzie udaje się sprzedać nawet 100 wiązanek. Niestety, jeszcze kilka dni i będzie po wszystkim. Po 1 listopada zaczniemy sprzedawać sztuczne choinki, bo na nie też jest zawsze ogromny popyt - wyjaśnia handlarz z alei Łyska.