Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Michał Pinis przekroczył granicę przyzwoitości?

Mirosław Łukaszuk
Wojna Michała Pinisa z sąsiadkami, Marią Szturc i jej córką Alicją, swój finał będzie miała zapewne w sądzie. zdjęcia: Lucjusz Cykarski
Wojna Michała Pinisa z sąsiadkami, Marią Szturc i jej córką Alicją, swój finał będzie miała zapewne w sądzie. zdjęcia: Lucjusz Cykarski
88-letniej sąsiadce radny nie zawahał się samowolnie zabić okna kuchni, bo czuje się bardzo pewnie nie tylko w swojej kamienicy, ale i w jej otoczeniu. Gdy sprawa wyszła na jaw, ataki na swoją osobę nazwał nagonką ...

88-letniej sąsiadce radny nie zawahał się samowolnie zabić okna kuchni, bo czuje się bardzo pewnie nie tylko w swojej kamienicy, ale i w jej otoczeniu. Gdy sprawa wyszła na jaw, ataki na swoją osobę nazwał nagonką polityczną.

Józef Heczko, największy przeciwnik polityczny Pinisa, uznał że postępowanie wiceprzewodniczącego wobec 88-letniej sąsiadki przekroczyło granice zachowań, jakie przystoją nawet nie członkowi prezydium Rady Miejskiej, ale zwykłemu radnemu. Pinis nie pytając nikogo o zgodę, nie mając żadnych zezwoleń jakiejkolwiek instytucji, na ścianie budynku, z którym sąsiaduje jego posesja, kazał zabić okno w kuchni staruszki i jej córki.

Maria Szturc płakała, gdy 16 lutego przed godz. 11 pracownik Pinisa zabijał dwoma płytami jej okno. Jej córka Alicja zadzwoniła na policję, ale dopiero po godz. 14 przyjechali dwaj funkcjonariusze i spisali po notatce. Kobiety dodają, że zaledwie kilka dni wcześniej radny i wiceprzewodniczący był u nich i proponował im za mieszkanie, które od kilku lat chcą sprzedać, cenę dużo niższą, niż one podawały w ogłoszeniach. Kobiety odmówiły. Płyty zniknęły 9 marca, gdy sprawa stała się już głośna.

Pinis przyznaje, że kazał okno zablokować i nie miał na to żadnego pozwolenia. Jego zdaniem, można zadać odwrotne pytanie: jeżeli sąsiadki uznały, że nie ma do tego prawa, powinny domagać się usunięcia blokady na drodze cywilnej. Zaś dwie płyty na oknie były przymocowane do jego fragmentu ściany. Zrobił tak, bo niespotykane wcześniej mrozy przenikały do niego przez ścianę przy oknie sąsiadek.

Radny twierdzi, że jego ściana jest "pocieniona", bo sąsiadki poszerzyły okno. I to wcale nie tak dawno temu, jak twierdzą kobiety. Ma zamiar dowieść tego przed sądem, do którego chce się teraz zwrócić. Jak twierdzi, propozycji polubownego załatwienia sprawy, m.in. wykucia okna w innym miejscu, kobiety nie przyjęły.

To od prac przy poszerzeniu okna kosztem jego ściany, mur jest cały popękany, co nawet zagraża konstrukcji budynku. I to nie on przyszedł do kobiet w sprawie kupna, ale do niego zwrócili się chętni na mieszkanie kobiet, pytając go właśnie o krzywą ścianę. - Stanąłem na drodze tej transakcji, która doszłaby do skutku kosztem mojej własności. Stałem się ofiarą nagonki rozdmuchanej przez moich przeciwników politycznych - wyjaśnia Pinis.

Ale na dokumentacji z 1999 r. uskok w ścianie jest dobrze widoczny. Rok później były wymieniane okna, a rzemieślnik, który tego dokonywał podpisał się pod oświadczeniem, że nic w wymiarach otworu nie zmieniał.

Pinis to jedna z barwniejszych postaci tej kadencji bielskiej Rady Miejskiej. Kupiec, właściciel budynku ze sklepikami Centrum Biała przy ul. 11 Listopada, do rady dostał się z listy Prawa i Sprawiedliwości. Jednocześnie wykreował Jana Chrząszcza, wieloletniego radnego, na kandydata PiS na prezydenta miasta.

Chrząszcz prezydentem nie został, zyskując stosunkowo niewielkie poparcie. Jednak głosy oddane na niego skutecznie odebrały szanse dwóm pozostałym prawicowym kandydatom: poprzedniemu prezydentowi Bogdanowi Traczykowi i byłemu posłowi AWS Zbigniewowi Wawakowi. Prezydentem został Jacek Krywult, kandydat niezależny, choć popierany przez Platformę Obywatelską. Pinis zaraz na początku kadencji z PiS-em się pożegnał, w pełni już popierając rządzącego prezydenta.

Już początku swej rajcowskiej kadencji Pinis do udanych nie może zaliczyć. Dwa razy próbował zostać przewodniczącym rady, jednak nawet koledzy z prawicy go nie poparli. Dopiero po kilku miesiącach i kolejnych przetasowaniach w radzie zasiadł w fotelu wiceprzewodniczącego.

Zdaniem Heczki zachowanie Pinisa nie przystoi radnemu, a tym bardziej wiceprzewodniczącemu. Gdyby nawet przyjąć bowiem, że to kobiety narzucały się Pinisowi ze sprzedażą, jak twierdzi Pinis, a nowe okna wstawione w kuchni sąsiadki miały wpływ na temperaturę w jego mieszkaniu, to nie ma żadnego wytłumaczenia na samowolne decydowanie o tym, czy okno sąsiadki może być otwarte, czy powinno być zabite deskami.

Radni w większości zgodzili się jednak z Pinisem. Uznali sprawę za polityczną. Aż dwunastu z nich głosowało albo przeciw odwołaniu, albo wstrzymało się od głosu. To wystarczyło, by przy jedenastu głosach popierających odwołanie, wiceprzewodniczący utrzymał się na stanowisku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto