Nie chcemy już żadnego kredytu. Niech nam zwrócą pieniądze - krzyczeli wczoraj przed siedzibą jednej z bielskich firm udzielających kredytów zdesperowani ludzie. Kilkadziesiąt osób z różnych miast Podbeskidzia przyjechało do Bielska, aby sfinalizować umowy z firmą L. Podpis miał skutkować wieczornym przelewem wymarzonych pieniędzy. Na wielkich planach się skończyło. Ludzie wrócili do domów bez pieniędzy. Oszukani.
- Czytaliśmy umowę punkt po punkcie - wścieka się Barbara Maślanka z Żywca. - Byliśmy bardzo ostrożni, bo bardzo dużo nasłuchaliśmy się z mężem o kredytach argentyńskich. Czepiałam się każdego podpunktu. Pani jednak tak nam wszystko tłumaczyła, że wydawało nam się, że o żadnym przekręcie nie może być mowy. Na przykład pytałam, dlaczego zamiast kredyt pisze się produkt. Jeszcze w piątek Krystyna G. życzyła nam miłego weekendu. Mówiła, że spotkamy się w poniedziałek.
- Rozpocząłem budowę. Kilka dni temu pytałem Krystynę G., czy mogę kupić materiały na budowę i opłacić pracowników. Odpowiedziała: "Oczywiście, że tak" - dodaje inny poszkodowany.
Wszyscy ludzie wpłacili tzw. opłatę przygotowawczą. Jej wysokość była uzależniona od kredytu. Niektórzy wpłacili nawet 1800 zł. Wczoraj mieli dograć sprawę z prawnikiem. Wieczorem na ich konta miały wpłynąć pieniądze. W poniedziałek w siedzibie firmy L. zamiast Krystyny G. i prawnika siedział jednak mężczyzna, który nie potrafił ludziom udzielić odpowiedzi na pytania.
- Nie będę udzielał żadnych informacji. Proszę dzwonić do centrali w Katowicach - odpowiedział "DZ" pracownik firmy kredytowej.
W Katowicach usłyszeliśmy jednak, że prezesa nie ma, a los Krystyny G. jest nieznany.
- Pani G. jest pracownikiem naszej firmy, ale nie pracuje w centrali. Nie wiem, czy jest na L-4, bo pracownik ma 7 dni czasu na przesłanie takiego zaświadczenia - usłyszeliśmy.
Poszkodowani, którzy zadzwonili do Katowic, usłyszeli to samo. Padła natomiast jeszcze jedna wersja: Krystyna G. uległa wypadkowi i nie może dojechać do bielskiej siedziby firmy.
- W ubiegłym tygodniu zgłosiły się do mnie dwie osoby, które czują się oszukane przez tę firmę. Przestudiowałam dokładnie umowy, które podpisały. Firma L. na pewno oferuje kredyty w systemie argentyńskim. To nie było możliwe, żeby w jednym dniu 40 osób otrzymało pieniądze - powiedziała Irena Krzanowska, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Bielsku.
Poszkodowani nie zamierzają odpuścić. Wczoraj złożyli w prokuraturze doniesienie o popełnieniu przestępstwa.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?