Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Funkcjonariusze z pięciu radiowozów kontra 46-latek bez maseczki. Co tam się wydarzyło? [Uwaga! TVN]

Uwaga! TVN
Pan Mariusz nie zakrył ust i nosa. Interweniowali policjanci z kilku radiowozów oraz straż miejska.
Pan Mariusz nie zakrył ust i nosa. Interweniowali policjanci z kilku radiowozów oraz straż miejska. Uwaga! TVN
Duże emocje wzbudza zamieszczony w sieci film, na którym widać interwencję policjantów, usiłujących wyprowadzić z samochodu mężczyznę. Czy rzeczywiście powodem działań funkcjonariuszy był brak maseczki? Autorzy programu Uwaga! TVN sprawdzili, co naprawdę wydarzyło się na miejscu.

Obsceniczny gest czy brak maseczki?

Pan Mariusz nie zakrył ust i nosa. Kiedy szedł do samochodu, maseczka zwisała mu na brodzie. W stronę mężczyzny ruszyli policjanci. Wkrótce na miejscu pojawiło się pięć radiowozów i straż miejska.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

- Poszedłem po pracy z kolegami wypić dwa piwka. Przynajmniej raz w tygodniu się tak spotykamy. Podjechała po mnie żona, rozmawiałem z nią przez telefon, mówiłem, że już idę do samochodu. Na czas rozmowy maseczkę miałem zsuniętą na brodę. W tym momencie podjechała policja, zastawili radiowozem nasz samochód, żebyśmy nie odjechali – opowiada Mariusz Kawecki.

Mężczyzna uważa, że przyczyną zatrzymania był gest, który policjant odebrał, jako obraźliwy. - Spytali mnie, co to miało być, dlaczego pokazałem im język. A ja język pokazałem żonie, bo mówiłem jej przez telefon, że już do niej biegnę, jak piesek. I wyciągnąłem język, udając psa – wyjaśnia Kawecki.

Wersja policji, co do powodu interwencji, jest nieco inna. - Funkcjonariusze zauważyli mężczyznę, który poruszał się bez zasłoniętych ust i nosa, dlatego wezwali go, do okazania dokumentów lub podania swojej tożsamości – wyjaśnia mł. asp. Agnieszka Nierychła z Komendy Miejskiej Policji w Opolu.

- Dopytywałem, dlaczego jestem legitymowany, czy za brak maseczki, czy za pokazanie języka. Wtedy stwierdzili już, że to nie przez pokazany język, ale brak maseczki – dodaje 46-latek.

Wymiana zdań szybko przerodziła się w awanturę. Jej przyczyną miało być to, że pan Mariusz, nie znając powodów interwencji, nie chciał pokazać dowodu osobistego.

Wezwane posiłki

Policjanci wezwali posiłki. W pewnym momencie na miejscu pojawiło się kilkunastu policjantów i strażnicy miejscy. - Zawsze warto jest, aby tych sił było więcej. Wszystkie jednostki, które były w pobliżu i mogły udzielić wsparcia w ramach solidarności zawodowej, pojawiły się tam – wyjaśnia mł. asp. Agnieszka Nierychła.

- Nawet nie widziałem, co się dzieje wokół mnie. Było ich czterech, czy sześciu, wyciągnęli mnie siłą z samochodu i rzucili na ziemię – przywołuje Kawecki.

- Bałam się, że zrobią mu krzywdę. Nasłuchiwałam, czy go nie przyduszają – dodaje Wioleta Kawecka, żona mężczyzny.

Zdaniem policji wina leży po stronie pana Mariusza. Mężczyzna miał wyzywać, bić i kopać policjantów, którzy próbowali ustalić jego tożsamość. Na nagraniach słychać, jak grozi on policjantowi.

Dodatkowo, okazało się, że jeden z funkcjonariuszy zdołał nagrać początkowy moment interwencji. - W pewnym momencie 46-latek uderzył policjanta ręką w twarz, jak również ściągnął z jego głowy furażerkę i rzucił nią o maskę samochodu. Film, który został opublikowany w sieci, to tylko fragment tej interwencji, ale tam już widać, że ten mężczyzna kopał ich i chciał uderzyć policjantów – podkreśla mł. asp. Agnieszka Nierychła.

Pan Mariusz nie zakrył ust i nosa. Interweniowali policjanci z kilku radiowozów oraz straż miejska.

Funkcjonariusze z pięciu radiowozów kontra 46-latek bez mase...

- Zagrały emocje, kiedy mnie zaczęli szarpać. Podkreślałem, że chcę z nimi rozmawiać, dokonać czynności, ale najpierw chcę zadzwonić. Oni nie chcieli czekać, zaczęli mnie szarpać, więc zacząłem się bronić – odpowiada Kawecki.

Córka siedziała z tyłu

9-letnia córka pana Mariusza podczas zdarzenia siedziała z tyłu samochodu. Pomimo płaczu i krzyku, uwagę na nią zwrócili jedynie świadkowie interwencji. - To dziecko bardzo płakało. Dwóch policjantów próbowało wyciągnąć tego mężczyznę z samochodu na siłę. Ta żona się zasłaniała, krzyczała strasznie, dziecko bardzo płakało, piszczało. Nikt się nim nie zajmował. Powiedziałam do tych policjantów, żeby zwrócili na nią uwagę – relacjonuje jedna z kobiet.

Podczas interwencji policjanci użyli gazu łzawiącego.

- Zostałem spacyfikowany. Usłyszałem, że jak nie wysiądę dobrowolnie, to użyją gazu i siłą mnie wyciągną z samochodu. Użyli gazu, córka dostała rykoszetem – opowiada pan Mariusz.

- Użycie gazu w tym przypadku, czyli w samochodzie z otwartymi drzwiami, było uzasadnione – twierdzi mł. asp. Agnieszka Nierychła.

Sprawa pana Mariusza nie zakończy się szybko. Oprócz dwóch mandatów po 500 złotych - za brak maseczki i używanie obelżywych słów w miejscu publicznym - mężczyzna usłyszał również zarzut naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, a jego sprawą zajmuje się prokuratura.

- Żałuję, że tak się to potoczyło. Nie byłem świadomy, że sprawy mogą zajść tak daleko –przyznaje Kawecki.

- To, w jaki sposób przebiega interwencja, w dużej mierze zależy od osoby, w stosunku do której przeprowadzane są czynności. Ten 46-latek był agresywny, a jego agresja eskalowała z minuty na minutę – mówi mł. asp. Agnieszka Nierychła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto