Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarek musi chodzić

Gabriela Lorek
Jarosław Caputa podczas ćwiczeń z rehabilitantką Katarzyną Niekłań. Niestety, Jarek nie ma jeszcze specjalnego rehabilitacyjnego łóżka. Lucjusz Cykarski
Jarosław Caputa podczas ćwiczeń z rehabilitantką Katarzyną Niekłań. Niestety, Jarek nie ma jeszcze specjalnego rehabilitacyjnego łóżka. Lucjusz Cykarski
Przed wypadkiem 27-letni Jarek Caputa prawie nie zsiadał z roweru. Od przeszło roku marzy, by wstać z wózka inwalidzkiego. Ulubionego "górala" nie wyrzucił. Co lubi robić teraz? - Lubię słuchać muzyki.

Przed wypadkiem 27-letni Jarek Caputa prawie nie zsiadał z roweru. Od przeszło roku marzy, by wstać z wózka inwalidzkiego. Ulubionego "górala" nie wyrzucił.

Co lubi robić teraz? - Lubię słuchać muzyki. Różnej, od techno po ostre gitarowe brzmienia, a nawet chóry gregoriańskie. Kiedyś... kiedyś był tylko rower - mówi.

Wsiadał na "górala" i pędził w góry. Jazda szosowa go nie pociągała, wyprawy w dużo trudniejszy teren, niewyasfaltowane, biegnące stromo w dół lub w górę ścieżki to dopiero było wyzwanie. Uwielbiał, gdy koła przeskakiwały po kamieniach. Jarek jeździł prawie wyczynowo. To nie były tylko wycieczki crossowe. Również do pracy w Kętach śmigał na "góralu". Codziennie przejeżdżał około 20 km, w ciągu półtora roku pokonał jakieś 8 tys. Barbara Caputa, mama Jarka: - Pakował do plecaka śniadanie, wskakiwał na rower i pędził do pracy. I tak dzień w dzień. Nic go tak nie cieszyło...

Wypadek

Latem zeszłego roku lasy w okolicy Porąbki mieli przecinać crossowcy, zawodnicy pierwszego w tym rejonie górskiego rajdu rowerowego. Jarek nie mógł się doczekać. Pojechał obejrzeć trasę i potrenować. Sprawdzał odcinek pomiędzy Wielką Puszczą a Żarem. Wiedział, że może być ciężko, dlatego od znajomego z Czańca (u niego zresztą kompletował rower) pożyczył kask. Wcześniej nigdy nie zabezpieczał głowy. Nigdy. Popołudniowa pogoda zepsuła się raptownie, zaczęło padać. Mokra nawierzchnia stała się potwornie śliska.

- Nie wyhamowałem przed zakrętem - opowiada Jarek.

Wyleciał ze szlaku. Gdyby nie kask, na pewno by nie przeżył. W tym samym momencie, tego tragicznego popołudnia 9 lipca 2005 r., kobieta, która przycinała trawę w ogródku, wyłączyła kosiarkę. Kilka godzin wcześniej z pobliskiej kapliczki spadła figura Matki Boskiej, według mieszkańców działo się tak zawsze, gdy miało dojść do nieszczęścia. Ryk silnika maszyny ucichł, a wśród zarośli odnaleziono nieprzytomnego chłopaka.

Walka

Diagnoza była straszliwa: złamany kręgosłup, paraliż od pasa w dół. Życie zawaliło się Jarkowi na głowę. Tego co było, miało już nie być. Zamiast roweru, wózek inwalidzki. Od tamtej pory Jarek i jego bliscy walczą. On najmocniej. Szpital, potem 3-miesięczny pobyt w ośrodku w Reptach na rehabilitacji, operacja. A od czasu przyjazdu do domu codzienne zabiegi rehabilitacyjne, codzienne ćwiczenia, masaże. Postęp jest, ale niewielki. Rdzeń kręgowy jest poważnie uszkodzony, nie został jednak przerwany.

Nadzieja

To był kolejny przypadek, jak z kosiarką i przydrożną kapliczką. Zjazd klasowy pani Basi i nowiny o koleżance, która toczy walkę o zdrowie tak, jak Jarek. Od niej pani Basia dowiedziała się o moskiewskiej Klinice Odtwórczej Neurologii Interwencyjnej i Terapii Neurovita, która w diagnostyce oraz leczeniu ciężkich schorzeń i urazów układu nerwowego stosuje najnowocześniejsze technologie medyczne. Także wszczepy komórek macierzystych. Tę metodę lekarze z Moskwy chcą zastosować u Jarka. Koleżanka pani Basi zawiozła do Neurovity jego pełną dokumentację. Jarek został zakwalifikowany do leczenia. Rosyjscy lekarze stwierdzili, że rokowania są dobre, że chłopak ma szansę stanąć na nogach. Ale leczenie jest koszmarnie kosztowne. Pierwszy etap - badania, pobranie krwi, z której wyhodowane zostałyby komórki macierzyste - to kwota około 20 tys. zł. Operacja zamknięcia (plastyka) kanału rdzeniowego jest trzy razy droższa.

Pieniądze

Gdyby udało się zebrać pieniądze, Jarek mógłby lecieć do Moskwy już w styczniu. W kwietniu wróciłby do kliniki na operację. Trzy miesiące później mógłby zostać przeprowadzony pierwszy wszczep (koszt rzędu 10 tys. zł). Moskiewscy medycy liczą, że wszczepów nie będzie musiało być wiele. Jarek jest przecież wysportowanym młodym człowiekiem. I kurczowo trzyma się nadziei, że znów będzie chodził.

Ty też możesz pomóc

Rodzina, bliscy Jarka nie są w stanie sami sfinansować leczenia w Moskwie. Osoby, które zechcą pomóc młodemu mieszkańcowi Porąbki, mogą wpłacać pieniądze na konto, które udostępnił mu Polski Czerwony Krzyż.

PCK, Zarząd Rejonowy w Bielsku-Białej

43-300 Bielsko-Biała, ul. Sobieskiego 6

tel. 0-33-822-82-11

Konto: ING Bank Śląski SA /Bielsko-Biała

Nr 73 1050 1070 1000 0001 0004 1979

z dopiskiem "Pomoc dla Jarka"

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto