Władze Bielska-Białej, którego MZK jest jednostką budżetową, twierdzą, że w tym roku pracownicy mogą zapomnieć o podwyżkach. Jeśli strony nie dojdą do porozumienia, dojdzie do strajku, który sparaliżuje 170-tysięczne miasto.
Jarosław Biegun, przewodniczący Solidarności przy bielskim MZK, wyjaśnia, że zdecydowali się wejść w spór zbiorowy z pracodawcą, bo kierowcy, nawet z długoletnim stażem, zarabiają poniżej średniej krajowej (około 2 tys. zł na rękę).
- Trwające od kwietnia rozmowy na temat podwyżek zapowiadały się pomyślnie, ale w końcu utknęły. Weszliśmy więc spór zbiorowy. Daliśmy pracodawcy czas na rozpoczęcie rokowań, ale i do nich nie doszło - mówi Biegun.
Związkowcy domagają się ok. 300 zł podwyżki dla wszystkich zatrudnionych i wypłacenia rekompensat pracownikom z długim stażem, którzy podczas wcześniejszych uzgodnień płacowych stracili na pensji po kilkadziesiąt złotych. Ponadto chcą, by zostały poprawione rozkłady jazdy, aby kierowcy mieli czas na 20-minutową przerwę. Z powodu remontów dróg autobusy często bywają spóźnione, a kierowcy nie mają czasu zjeść śniadania czy skorzystać z toalety.
- Kierowcy gonią czas, jeżdżą za szybko, co odbija się na komforcie przewozu - mówi Biegun.
Henryk Juszczyk, pełnomocnik prezydenta Bielska-Białej wyjaśnia, że przed końcem roku nie ma szans na podwyżki, bo budżet jest uchwalony i musieliby komuś zabrać pieniądze czy zrezygnować z jakichś inwestycji, by dołożyć kierowcom.
- Wygospodarowaliśmy pieniądze na rekompensaty. Obiecaliśmy też podwyżki w styczniu 2011, ale pod warunkiem, że wygramy wybory, a budżet na 2011 rok zaakceptuje nowa rada - mówi Juszczyk.
W środę związkowcy mają się spotkać z pracodawcą w sprawie konfliktu w firmie.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?