Kiedy tylko w okolicach _ulic Makuszyńskiego i Porazińskiej _pojawiły się ekipy drwali, rozpoczęły się gwałtowne protesty lokatorów pobliskich bloków. Zdaniem mieszkańców, wycinka jest niczym nieuzasadniona.
- Jak się dowiedzieliśmy, początkowo wycięte miały zostać sosny znajdujące się bardzo blisko naszych okien. Ostatecznie jednak, po naszych interwencjach, udało się je jeszcze ocalić - mówi Włodzimierz Vogel z ul. Makuszyńskiego 54. - Ale drwale, niestety, nie próżnują. Teraz wzięli się za usuwanie buków, rosnących nieco dalej, między ulicami Makuszyńskiego i Porazińskiej. Przykro jest na to patrzeć. Jeszcze kilka dni temu z rana pod nasze okna przyszły sarenki, teraz usuwane są drzewa. Nie rozumiem, co komu przeszkadzają te rośliny. Najbardziej boimy się jednak o sosny, rosnące najbliżej naszych okien. Na klatkach schodowych wywieszono informację, że także one zostaną usunięte. To byłoby fatalne, żyje w nich mnóstwo ptactwa i wiewiórek. Już kiedyś próbowano je wyciąć, ale interwencja dziennikarzy spowodowała, że udało się znaczną ich część ochronić. Teraz znowu są zakusy na ten piękny zakątek.
Na Płycie Redłowskiej wycięto buki i czereśnie.
Mieszkańcy dodają, iż zgodnie z uchwałą Rady Miasta Gdyni z 2013 roku i przegłosowanym wtedy przez radnych planem zagospodarowania dla okolic ul. Porazińskiej, cenne przyrodniczo tereny leśne i zadrzewione, położone w otulinie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, powinny zostać na Karwinach zachowane.
- Nie wiem więc, na jakiej podstawie trwa taka rabunkowa wycinka drzew, bo jest to już nie pierwszy przypadek w tym rejonie - mówi Włodzimierz Vogel.
Jak ustaliliśmy, wycinka wykonywana jest na zlecenie Nadleśnictwa Gdańsk. Przedstawiciele nadleśnictwa zapewnili nas jednak, iż prace prowadzone są legalnie. Interwencje w tej sprawie trafiły też do urzędników gdyńskiego ratusza. Bartosz Frankowski, naczelnik Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni, podkreśla jednak, iż wycinka nie jest wykonywana na gruncie gminnym, a miasto nie ma z nią nic wspólnego.
- Jak się zorientowałem, są to działania Nadleśnictwa Gdańsk, wykonywane w ramach normalnej gospodarki leśnej - mówi naczelnik Bartosz Frankowski. - Drzewa są zresztą nie wycinane, lecz specjaliści przycinają ich gałęzie. Wnioskował o to zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej "Za Falochronem". Wszystko dlatego że część drzew rozrosła się do tego stopnia, iż koliduje z ulicznym oświetleniem i pasem drogowym.
ZOBACZ
Warto dodać, iż w tej samej okolicy, między Karwinami a Dąbrową, w przeszłości wycięto już tysiące zdrowych sosen. Mimo protestów mieszkańców prace takie zlecił prywatny właściciel tamtejszego lasu.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?