Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy cały czas mają zastrzeżenia do Nicrometu

Tomasz Wolff
Eugeniusz Kóska obawia się, że wkrótce woda, którą pije, będzie szkodziła zdrowiu. zdjęcia: Tomasz Wolff
Eugeniusz Kóska obawia się, że wkrótce woda, którą pije, będzie szkodziła zdrowiu. zdjęcia: Tomasz Wolff
Nie chcemy likwidacji Nicrometu. Niech jednak zakład zmieni profil produkcji — apeluje część mieszkańców Bestwinki. Nicromet mieści się przy głównej drodze z Bestwiny do Kaniowa.

Nie chcemy likwidacji Nicrometu. Niech jednak zakład zmieni profil produkcji — apeluje część mieszkańców Bestwinki.
Nicromet mieści się przy głównej drodze z Bestwiny do Kaniowa. Temat uciążliwości zakładu był już wałkowany wiele razy. Ludzie wciąż nie mogą się jednak pogodzić z faktem, że muszą żyć w cieniu molocha, który — jak twierdzą — niszczy im zdrowie. Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że firma daje wiele miejsc pracy, dlatego nie chcą jej likwidacji.
— Czy to takie trudne zacząć produkcję czegoś innego? — pytają.

W małej miejscowości nie brakuje osób, które zarzucają Nicrometowi, że działa nielegalnie. Eugeniusz Kóska przedstawia decyzję wojewody katowickiego z 1998 roku o ustanowieniu stref wewnętrznej i zewnętrznej ochrony ujęcia wody w Kaniowie. W myśl przepisów na terenie strefy obowiązuje zakaz lokalizacji cmentarzy i grzebania zwierząt, wprowadzania ścieków do ziemi i wód podziemnych oraz lokalizowania magazynów produktów ropopochodnych i innych substancji chemicznych. Strefa sięga od północnej części Bestwiny, poprzez Bestwinkę aż do Kaniowa. Zakład znajduje się więc w jej zasięgu.

— Dziś woda nadaje się jeszcze do picia. Obawiam się jednak, że jak tak dalej pójdzie, to ujęcie wody zostanie zamknięte. Przecież do wód gruntowych przedostają się różne nieczystości. Co gorsze, w projekcie planu przestrzennego zagospodarowania gminy strefa ochronna jest tylko pokazana na planie w Bestwinie i Kaniowie, ale w Bestwince już nie. Dlatego złożyłem pismo do gminy o naprawienie tego niedopatrzenia — tłumaczy Kóska.

Na wodzie problem się jednak nie kończy. Przed dwoma laty mieszkańcy ulicy Witosa — leży przy niej także Nicromet — zgłosili radnej Danucie Kubik, że od dłuższego czasu szyby w ich oknach matowieją. Sprawiają wrażenie, że są umyte mlekiem.

— Według naszych spostrzeżeń następuje to z powodu wywozu przetopu z zakładu, który jest zalewany wodą, zaś para osiadająca na szybach powoduje jej matowienie — czytamy w piśmie.

Radna temat zgłosiła gminie i na tym stanęło. Wójt Anatol Faruga odpisał bowiem, że organy administracji szczebla gminnego nie są kompetentne w zakresie oceny oddziaływania na środowisko działalności prowadzonej przez Nicromet.

— Co z tego, że nam wymieniają szyby w oknach, skoro zdrowia nikt nam nie zwróci. Wiele osób na naszej ulicy choruje — narzeka Franciszek Kamyczek, jeden z mieszkańców Witosa.
Edward Wyciślok, właściciel zakładu niemal na pamięć zna wszystkie pretensje mieszkańców. Nie zamierza jednak nic zmieniać.

— Jeżeli ktoś twierdzi, że działamy nielegalnie, to mówi bzdury. Zakład działa zgodnie z prawem. Mało tego, nie ma takiego miesiąca albo nawet tygodnia, żebyśmy nie mieli u siebie jakiejś kontroli. Wszystko jest w porządku — odpiera zarzuty właściciel.

Nie jest także skłonny przeprofilować zakład. Tłumaczy, że dziś Nicromet jest największym w Polsce producentem odlewniczych stopów aluminium.

— Produkujemy to, na co jest aktualnie popyt — dodaje.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto