Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy osiedla Karpackiego kolejny raz spróbują odwołać prezes spółdzielni mieszkaniowej

Tomasz Wolff
Mieszkańcy osiedla Karpackiego zdecydują dziś czy udzielić absolutorium Irenie Kozik. Lucjusz Cykarski
Mieszkańcy osiedla Karpackiego zdecydują dziś czy udzielić absolutorium Irenie Kozik. Lucjusz Cykarski
Przepisy są łamane na każdym kroku - uważają przeciwnicy Ireny Kozik, prezes Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Ona sama czuje się niewinna. - Jeżeli ludziom nie podoba się moje osoba, to niech mnie odwołają.

Przepisy są łamane na każdym kroku - uważają przeciwnicy Ireny Kozik, prezes Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Ona sama czuje się niewinna. - Jeżeli ludziom nie podoba się moje osoba, to niech mnie odwołają. Dlaczego nie zrobili tego do dziś?- pyta.

Piątek to jeden z najważniejszych dni w tym roku w Karpackiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielsku-Białej. Przynajmniej dla przeciwników rządów długoletniej prezes, Ireny Kozik. Dziś o godz. 17 rozpocznie się zebranie przedstawicieli. Jednym z punktów będzie zatwierdzenie absolutorium dla poszczególnych członków zarządu spółdzielni.

Największych emocji jak zawsze można spodziewać się podczas głosowania nad osobą prezes. Jeżeli nie otrzyma absolutorium, mieszkańcy będą mogli jeszcze tego samego dnia złożyć wniosek o jej odwołanie. Wtedy zostanie przeprowadzone kolejne głosowanie. Chociaż Irena Kozik ma w osiedlu wielu przeciwników, nawet jej najwięksi oponenci średnio wierzą w powodzenie jej odwołania z pełnionej funkcji.

- To inteligentna i mądra kobieta. Gdyby swoje atuty skierowała we właściwą stronę, spółdzielnia Karpacka byłaby jedną z najlepszych w Polsce. Pani prezes poszła jednak w zupełnie innym kierunku. Pójdziemy dziś na całość, ale nie wiem czy uda nam się ją odwołać. Jest bardzo sprytna. Każdego potrafi czymś kupić i później go szantażuje. Wiele dotychczasowych prób nie przyniosło efektu - ocenia Barbara Sprengler, jedna z przedstawicielek spółdzielców.

Mieszkańcy osiedla Karpackiego zarzucają Irenie Kozik nieudolne zarządzanie spółdzielnią, w wyniku czego popada w coraz większe długi. Skarżą się na źle przeprowadzone remonty dachów oraz prace ociepleniowe. Po pożarze, który w połowie marca wybuchł w jednym z wieżowców przy ulicy Doliny Miętusiej, w którym jedna osoba spłonęła żywcem, kolejny raz wrócił temat galerii. Zdaniem świadków pożaru, gdyby przejścia między klatkami były otwarte, kobieta w płonącym mieszkaniu uniknęłaby śmierci. Stowarzyszenie Ochrony Ekonomicznej Mieszkańców KSM już w 2002 roku uczulało zarząd spółdzielni na niebezpieczeństwo jakie grozi mieszkańcom 10-piętrowych bloków. Jak wynika z pisma przesłanego do naszej redakcji, Prokuratura Rejonowa w Bielsku-Białej uznała jednak, że brak jest przesłanek do podjęcia działań w sprawie galerii.

- Od interwencji stowarzyszenia w sprawie zamkniętych galerii i niedrożnych dróg dojazdowych minęły cztery lata, a zarząd KSM nie dosyć, że nie poprawił warunków bezpieczeństwa ludzi mieszkających w osiedlu Karpackim, to je pogorszył, budując na wąskich drogach dojazdowych wokół budynków zatoczki parkingowe - czytamy w piśmie.

Irena Kozik czuje się niewinna i zarzuty mieszkańców kwituje krótko. - Jeżeli ludziom nie podoba się to, co robię, dlaczego do tej pory mnie nie odwołali? - pyta. A Stanisław Sikora, reprezentujący ją podczas dwóch procesów dodaje: - Ktoś musi mieć interes w tym, żeby ją odwołać.

Pod koniec października ubiegłego roku prezes została skazana za sfałszowanie decyzji rady nadzorczej spółdzielni Podgórska o przyznaniu sobie nagrody w wysokości 800 zł oraz wielokrotne poświadczenie nieprawdy na zaświadczeniach do PKO i dokumentach przydziału mieszkań. Sąd wymierzył jej karę 1,8 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Dodatkową był zakaz zajmowania stanowisk w spółdzielniach mieszkaniowych przez trzy lata. Chociaż od wyroku minęło ponad pół roku, Irena Kozik dalej piastuje funkcję prezesa.

- W naszym kraju obowiązuje zasada domniemania niewinności. Nie zgodziliśmy się z wyrokiem Sądu Rejonowego, dlatego złożyliśmy apelację. Termin pierwszej rozprawy przed Sądem Okręgowym nie został jeszcze wyznaczony. Do czasu uprawomocnienia się wyroku moja klientka może zajmować stanowisko - tłumaczy mecenas Stanisław Sikora.

Bielski adwokat będzie bronił prezes KSM także w kolejnej sprawie. Tym razem przez prokuraturę została oskarżona o działanie na szkodę spółdzielni mieszkaniowej. I tym przypadku chodzi o Podgórską. z której jak podkreśla Irena Kozik, sama odeszła. Chociaż pierwszy termin rozprawy został wyznaczony na 9 lutego, do tej pory nie odbyło się ani jedno posiedzenie. Sędzia prowadzący bardzo szybko, bo już po drugiej rozprawie zażądał doprowadzenia oskarżonej do sądu. W sądzie można usłyszeć i taką opinię, że stało się tak, bo podczas pierwszego procesu prezes KSM także przychodziła do sądu wtedy kiedy chciała. Doprowadzenie do sądu nie przyniosło efektów, bo policjanci w miejscu zamieszkania pani prezes nie zastali. Na trzeci termin Irena Kozik przyszła i przekazała swoje pełnomocnictwo mecenasowi Sikorze. Sąd odroczył rozpoczęcie procesu do 24 lipca.

- Obie sprawy są bardzo wątpliwe. Moim zdaniem, w obu jest niewinna. Problemy ze stawianiem się na rozprawy wynikają z choroby mojej klientki - dodaje Stanisław Sikora.

Sama prezes nie zamierza się bronić. Przeszła do kontrataku.

- Założyłam w sądzie sprawę z powództwa cywilnego przeciwko kilku mieszkańcom, którzy mnie pomawiają - mówi w rozmowie z DZ Irena Kozik.

Także ta sprawa jeszcze się nie rozpoczęła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto