Świetny początek w wykonaniu siatkarek BKS. Najpierw wygrały w Muszynie, w sobotę pokonały wicemistrzynie kraju zespół AZS AWF Poznań 3:0. W środę doszło do próby sił. W ćwierćfinale Pucharu Polski stalówki podejmowały Winiary Kalisz. Tej konfrontacji obawiał się Zbigniew Krzyżanowski, trener BKS. — Wprawdzie dwie zawodniczki z Kalisza były w kadrze, ale one dołączyły w ostatnim momencie i cały okres przygotowawczy przepracowały z zespołem. Właściwie nie miałem okresu przygotowawczego, bo Szeszko, Staniucha i Biel były na zgrupowaniu reprezentacji — dowodził po meczu z AZS Poznań.
Środowe spotkanie było zacięte, zwłaszcza w pierwszym secie. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, ale po kilku dobrych akcjach Beaty Strządały, kaliszanki objęły prowadzenie 21:17! Gdy wydawało się, że set jest stracony, w szeregach BKS pojawiła się Anna Podolec. Pokazała klasę blokując nawet w pojedynkę ataki rywalek i efektownie kończąc akcje. Stalówki wygrały seta 25:22, a w drugiej partii zdemolowały rywalki 25:13. Rozluźnienie, które do zespołu Stali wkradło się w trzeciej partii, kosztowało gospodynie stratę seta. Zwycięstwa bielszczanki nie dały sobie jednak wydrzeć. — Mieliśmy farta w pierwszym secie, a zmiana była szczęśliwa. To chyba miało decydujący wpływ na przebieg meczu. Szkoda, że straciliśmy seta, bo już można byłoby sobie gratulować finałowej czwórki. Jedziemy do Kalisza z trudnym wyzwaniem — przekonywał Krzyżanowski.
Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?