Morderstwo w Grodźcu, czyli wniosek o umorzenie, bo sprawca jest niepoczytalny

Morderstwo w Grodźcu wydarzyło się 28 grudnia 2012 r. Zabójstwo odkryli policjanci, wezwani do domu, gdzie mieszkał Aleksander W.

Najpierw policjanci ujawnili zwłoki 63-letniej kobiety. Jak informują śledczy, funkcjonariusze przeszukując dom, natrafili na mężczyznę mierzącego do nich z długolufowej broni palnej. Mężczyzna wystrzelił w kierunku policjantów, po czym zaczął zbliżać się do nich z nożem. Wykorzystując zamieszanie, udało mu się uciec z budynku. Tymczasem w pobliskim garażu policjanci znaleźli jeszcze zwłoki 60-letniego ojca Aleksandra W. Napastnik zadał macosze i ojcu po kilkanaście ciosów nożem, a następnie usiłował zatrzeć ślady i wywieźć zwłoki ofiar.

Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania niewiele dały. Ale po kilku dniach Aleksander W. został zatrzymany na Słowacji i na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania sprowadzony do Polski.

Nie przyznał się do popełnienia morderstwa w Grodźcu. Jednak wykonane badania kryminalistyczne, jego wyjaśnienia i zeznania świadków potwierdziły przebieg zdarzenia, sprawstwo podejrzanego oraz wykluczyły udział innych osób w zabójstwie.

Według biegłych psychiatrów "stwierdzone u Aleksandra W. cechy osobowości i zaburzenia psychiczne powodują, że dokonując zarzucanych mu czynów działał w warunkach zniesionej poczytalności, a tym samym miał zniesioną zdolność rozumienia ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem, a także że w aktualnym stanie zdrowia nie jest zdolny do udziału w czynnościach procesowych i wymaga umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym, bowiem w przypadku pozostawania przez niego na wolności w obecnym stanie psychicznym istnieje wysokie i realne prawdopodobieństwo dokonania przez niego z przyczyn chorobowych takich samych lub podobnych czynów".

Mężczyzna, który popełnił morderstwo w Grodźcu, nie był nigdy karany.

Morderstwo w Grodźcu. 33-latek zabił rodziców w domu. Wpadł na Słowacji?