Aż 42 wypadki zanotowali ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR w Szczyrku podczas sobotniego dyżuru. Tego dnia na stokach było wyjątkowo tłoczno i niebezpiecznie. Ratownicy twierdzą, że w sobotę najwyraźniej każdy, prawie na siłę, chciał zjechać na nartach lub na desce. Najczęstszymi urazami były typowe narciarskie obrażenia — złamania lub skręcenia kończyn. Powodem w kilku przypadkach była bezmyślność i brak wyobraźni, ale jako główną przyczynę ratownicy GOPR wymieniali brak odpowiednich warunków śniegowych.
— Tego śniegu, który i tak już długo sypał, nie jest w gruncie rzeczy wystarczająco dużo. Przy niskich temperaturach na trasach leży puch śniegowy i wystarczy jeden skręt na nartach, aby doszło do nieszczęścia — wyjaśnia Edward Golonka, ratownik dyżurny Beskidzkiej Grupy GOPR. Zdaniem goprowców, bezskuteczne staje się tłumaczenie narciarzom zasad bezpieczeństwa, bo ci i tak ich nie przestrzegają.
— Nawet, gdy trasa oficjalnie jest zamknięta i ratownicy ogłaszają, że panują na niej bardzo trudne i niebezpieczne warunki, ludzie i tak nią jeżdżą — mówi Golonka. Dopisali za to turyści, którzy wybrali się w górskie spacery. Ruch był niewielki, ale osoby, jakie wędrowały górskimi szlakami, przestrzegały wszelkich zasad bezpieczeństwa.
Wczoraj zdarzeń na trasach narciarskich było już znacznie mniej, co wiązało się z mniejszą ilością turystów w górach. Większość wypoczywających w Szczyrku już w sobotę wybrała się w drogę powrotną. Malejącą ilość turystów można było zaobserwować już na szczyrkowskich drogach, które w sobotę były najbardziej obciążone, a wczoraj bardziej przejezdne.
Kolejny gorący okres dla ratowników GOPR to najbliższy weekend, a potem szkolne ferie.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?