Nowy zarządca zwierząt

Do przetargu na nowego zarządcę bielskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt startowały trzy firmy, m.in. Beaty Kowalczyk, która wygrała przetarg w ubiegłym roku oraz firma prowadzona przez weterynarza zajmująca się usługami sanitarno-weterynaryjnymi. Oferta tej drugiej była najtańsza, więc od nowego roku właśnie ona będzie zarządcą schroniska. Miasto dołoży do utrzymania placówki 195 tys. zł.

Beata Kowalczyk przyznała, że nie była w stanie przedstawić korzystniejszej propozycji. - Nowy właściciel jest weterynarzem i mógł obniżyć koszty. Ja za lekarza musiałam płacić, dlatego wyliczone przeze mnie miesięczne koszty utrzymania schroniska z opłatami za gaz i wodę wyniosły 21 tys. zł - powiedziała. W ubiegłym roku Kowalczykom udało się wyremontować połowę schroniska, m.in. boksy dla psów i izbę przyjęć. Z pracy zwolniono dwie osoby (jedna miała już prawo do emerytury). Udało im się sprzedać ponad 500 psów. Zgodnie z przepisami, osoby odbierające zwierzęta ze schroniska płaciły tylko za ich szczepienie. - W tym czasie przybyło nam także 600 psów. Zwłaszcza teraz, w okresie świątecznym i noworocznym, co chwilę jesteśmy alarmowani przez ludzi o tym, że w pobliżu ich domów biegają bezpańskie zwierzęta. Właściciele są nieodpowiedzialni i wyjeżdżając na zimowy wypoczynek wyrzucają czworonogi z domu - przyznaje Kowalczyk.

Jacek Kachel, rzecznik bielskiego magistratu przyznał, że miejscy inspektorzy nie mają zastrzeżeń do sposobu, w jaki schronisko było przez ostatni rok prowadzone. - Nowy zarządca wygrał przetarg na prowadzenie schroniska przez trzy lata. Zastrzegliśmy jednak, że możemy mu z trzymiesięcznym wyprzedzeniem wypowiedzieć umowę, jeżeli znajdziemy miejsce na nową lokalizację schroniska. Rozmowy są na ukończeniu - dodał rzecznik.