Ochota na zamykanie

Przed nowym samorządem trudne zadanie. Bielska baza oświatowa zupełnie nie jest dostosowana do ilości korzystających z niej dzieci. Każda próba likwidacji szkoły czy przedszkola owocowała dotychczas protestem rodziców i pedagogów, a w efekcie wycofywaniem się Ratusza z pomysłu.

- To dlatego, że pseudoreformę próbowano robić na oślep, bez pomysłu i sensu - twierdzą nowi ojcowie miasta.

Sami mówią, że bez uszczerbku dla kogokolwiek można zlikwidować przynajmniej osiem przedszkoli w mieście, do których chodzi po 20 dzieci i obsługuje je tyle samo personelu. Tak samo jest w szkołach.

- Tego żadna ekonomia nie wytrzyma. Nie stać nas na utrzymywanie takiego majątku - twierdzi prezydent Jacek Krywult.

By dostosować bazę oświatową do rzeczywistych potrzeb i oszczędzić na zbędnych wydatkach budżetowych, trzeba, zdaniem samorządowców, przede wszystkim wykorzystywać te budynki, które należą do gminy, rezygnując z kosztownych dzierżaw i najmów. Zmiana kształtu organizacyjnego bielskiej oświaty dokonywać się ma po konsultacjach z nauczycielami i rodzicami. Inaczej niż podczas poprzedniej kadencji, gdy dyrektorzy szkół dowiadywali się o pomysłach likwidacji ich placówek jako ostatni. Szkoły likwidowane mają być tam, gdzie droga dzieci na zajęcia nie wydłuży się znacznie. Na pewno nie znikną placówki z dzielnic peryferyjnych.

Planowane zmiany zostaną w formie projektów uchwał przedstawione wkrótce Radzie Miejskiej. Czasu nie jest dużo, gdyż wszystko zapięte być musi na ostatni guzik do końca lutego, by następny rok szkolny można było rozpocząć w zmodyfikowanym kształcie oświaty. Nowa miejska koncepcja funkcjonowania szkół i przedszkoli ma być spójna, uwzględniać zarówno tendencje demograficzne, jak i plany rozwoju miasta. Na pewno znajdzie się w niej propozycja likwidacji Szkoły Podstawowej nr 5 przy ul. Partyzantów, w której nie tylko warunki nauki są fatalne, ale i sam budynek uniemożliwia poszerzenie ruchliwej drogi tranzytowej.

- W najbliższej okolicy są dwie inne szkoły, do których bez problemu docierać mogą uczniowie i nauczyciele - twierdzą pomysłodawcy oświatowych zmian.