Odliczanie w niepewności

Niedziela, 4 sierpnia zainauguruje rozgrywki II-ligowe w Bielsku-Białej. I choć niektórzy z niecierpliwością odliczają dni do meczu z Tłokami Gorzyce, realiści spoglądają na obiekt, który ma być areną II-ligowych zmagań. W nadchodzącym tygodniu na stadionie BKS Stal ma się pojawić komisja Polskiego Związku Piłki Nożnej, która ma zatwierdzić obiekt do rozgrywek. Tymczasem...

Jeszcze w środę na stadionie poza skutymi betonami nie było widać wielu zmian. Zrobiono jedynie przymiarki pod postawienie nowych boksów dla zawodników rezerwowych. Kłopotliwą sprawę monitoringu ma rozwiązać ustawienie dwóch lub trzech kamer wokół stadionu i skierowanie ich na trybuny, tak, jak robi to wiele klubów II ligi. Przed wizytą komisji PZPN mają być zrobione bramki ewakuacyjne, których wykonanie, jak twierdzą działacze klubu, to kwestia wycięcia odpowiedniego wejścia w płocie i zamocowanie zawiasów. Na stadionie ma się też pojawić dźwig, który usunie betonową kładkę blokującą wjazd większym samochodom. Działacze klubu są przekonani, że zdążą na czas z niezbędnymi wymogami i mecz z Tłokami odbędzie się bez najmniejszych przeszkód.

Pojawiły się jednak dodatkowe kwestie. W środowe popołudnie środowisko piłkarskie w Polsce zostało zaskoczone decyzją stacji telewizyjnej Canal+, która z powodu trudnej sytuacji finansowej postanowiła zmniejszyć wypłaty dla polskich klubów piłkarskich z tytułu praw medialnych. Zmiana warunków umowy najbardziej dotknie kluby pierwszej ligi, które otrzymają od 30 do 40 procent mniej pieniędzy. Stracą także kluby drugoligowe.

- Te zmiany mniej uderzą w kluby drugiej ligi. Nie ukrywam jednak, że liczyliśmy na te pieniądze. Przed końcem ubiegłego sezonu dochodziły nas słuchy, że te kwoty mają być nawet zwiększone. Prawda okazała się brutalna - komentuje sytuację Piotr Kalinowski, dyrektor ds. sportowych klubu. Bielski klub nie zamierzał opierać całego swojego budżetu na pieniądzach Canal+, ale liczył na zastrzyk finansowy w wysokości 500 tys. zł. Teraz trzeba będzie szukać brakujących pieniędzy, które były założone w budżecie klubu liczącym szacunkowo 2,5 mln zł.

Zmniejszona kwota komercyjnej stacji telewizyjnej to nie jedyne zmartwienie bielskiego beniaminka. Pojawiły się także kłopoty z rejestracją nowej nazwy - MC Podbeskidzie.
- Dla nas są to niezrozumiałe decyzje. Tłumaczenie, że rejestracja w sądzie musi potrwać, jest śmieszne, bo mamy przykład Orlenu Płock, który w ciągu dwóch tygodni zmienił nazwę bez problemu - uważa Kalinowski. Zgodnie z pismem, jakie zostało wystosowane przez Polski Związek Piłki Nożnej, bielski klub do czasu rejestracji nowego szyldu powinien się posługiwać starą nazwą, czyli Bogmar Ceramed, zwłaszcza w korespondencji prawnej.

Piłkarze i sztab szkoleniowy, nie bacząc na nic, robią swoje, solidnie przygotowując się do pierwszego meczu z Tłokami Gorzyce.

Nie doszedł do skutku wtorkowy sparing z RKS Radomsko, co pokrzyżowało plany trenerowi Wojciechowi Boreckiemu. Jutro o 16.30 na stadionie BKS Stal zespół zagra z Carbo Gliwice. W tym spotkaniu w bramce bielszczan ma wystąpić czeski golkiper. Wiadomo też, że w Bielsku na pewno nie zagra przewidywany do składu Radosław Żabski, który wybrał ofertę Polaru Wrocław.