Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Otylia Jędrzejczak znów chce pływać na światowym poziomie, choć nie obiecuje medali

Robert Małolepszy
arc
Z Otylią Jędrzejczak, najlepszą polską pływaczką, rozmawia Robert Małolepszy

Po kilku miesiącach przybywania w USA wróciła pani do kraju i od razu wystartowała w zawodach o Grand Prix Polski. Czy to oznacza, że Otylia Jędrzejczak znów jest naszą nadzieją, na medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich?
Na razie mogę powiedzieć, że wróciłam do ciężkiej pracy treningowej. Chcę wystartować w mistrzostwach Polski, uzyskać minimum na mistrzostwa świata i w nich wystartować. Dalej moje myśli nie sięgają.
Wraca pani do pływania, bo…
Bo wciąż to lubię.
Wiele osób postawiło już kreskę na pani jako wielkiej pływaczce. Postanowiła pani udowodnić, że wciąż jeszcze może pływać na wysokim poziomie?
Nic nikomu nie chcę udowadniać. Negatywna motywacja jest krótka i zgubna. Mam swoje cele, ale nie będę ich ogłaszała. Wróciłam, bo chcę się po prostu sprawdzić, znów poczuć emocje związane ze startem w wielkich zawodach. Ale niczego nie obiecuję.
A może tak jak inny uczestnik "Tańca z gwiazdami" Andrzej Gołota wraca pani do pływania jak kiedyś on do boksu, bo niczego innego tak naprawdę nie umie pani robić?
Skończyłam dwa fakultety - na AWF w Warszawie i w Szkole Leona Koźmińskiego. Mogłabym być trenerem, nauczycielem, specjalistą PR. Znam swoją wartość. Ja naprawdę nie musiałam wracać do pływania. Chciałam.
Trudno było zamienić przyjemne życie celebrytki na bardzo ciężką robotę pływaczki?
Nigdy nie byłam celebrytką, nie jestem bywalczynią... Miałam tylko jeden kryzys. Po około trzech tygodniach pracy. Kiedy pojawiły się pierwsze poważne zmęczenie, mikrourazy, ból. Przez chwilę wątpiłam, czy dam radę, ale przełamałam się i bardzo się z tego cieszę. Dziś nie mam już żadnych wątpliwości.
W jakiej jest pani formie?
Jak na ten okres przygotowań, na to, że trenuję na poważnie dopiero od kilku miesięcy, to w całkiem niezłej.
Świat bardzo uciekł?
Dwie Chinki pływają bardzo szybko na poziomie 2 minut i czterech sekund na 200 delfinem. Nie ma rzeczy niemożliwych.
Pani były trener Paweł Słomiński twierdzi, że Chinki są poza zasięgiem, ale o brązowy medal oczywiście pod warunkiem, że będzie pani ciężko pracować, może pani wciąż z powodzeniem walczyć.
Ja nie obiecam wam żadnego medalu. Satysfakcja ze startu jest dla mnie najważniejsza.
Nie chce pani narzucać sobie presji…
Można tak powiedzieć. Wiem na pewno, że wciąż stać mnie na pływanie na bardzo wysokim poziomie. Najważniejsze jest jednak to, by pływanie sprawiało mi przyjemność.
W Pekinie i wcześniej chyba tej przyjemności z pływania pani już nie miała?
To dziś już nie ma znaczenia. Trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej .
Z Pawłem Słomińskim utrzymuje pani dobre stosunki?
Z trenerem rozstałam się według mnie w sposób elegancki. Dałam mu kwiaty, zrobiłam dla niego specjalną książkę, w której wypisałam, za co mu dziękuję. Sporo tego było. Zawsze chętnie z nim porozmawiam.
Trener był jednak rozżalony po waszym rozstaniu…
Zawsze chyba tak jest, gdy zawodnik odchodzi od trenera, z którym tak wiele zdobył. Byliśmy razem przez osiem lat.
Coś by pani zmieniła w tych latach? Może inny trening, może inny trener, czegoś pani żałuje, coś pani zaniedbała?
Niczego nie żałuję. No może tego, że po zakończeniu udziału w "Tańcu z gwiazdami" zrobiłam sobie miesiąc przerwy w treningu. Bo ja, tańcząc, cały czas też pływałam. I doszłam do naprawdę niezłej formy. Dziś byłabym dużo dalej.
Wyjeżdżając do USA, dała pani żółtą kartkę polskiemu systemowi szkolenia? Uznała pani, że w Polsce nie da się wrócić na szczyt?
Absolutnie nie. Przecież ja cały czas współpracuję z polskim trenerem Robertem Białeckim, który prowadzi w tej chwili też Pawła Korzeniowskiego. Gdy przylecieli na obóz do USA, dołączyłam do nich.
To po co pani uciekła do USA?
Najważniejsze dla mnie było to, że w Ameryce mam spokój. Myślę wyłącznie o treningu. Nie mam pokus spotkania się ze znajomymi, posiedzenia z nimi przy kolacji. To zawsze wybija z treningu. Rano człowiek jest zmęczony. No i mam oczywiście świetnego trenera i grupę, z którą ćwiczę. To ostatnie jest dla mnie bardzo ważne.
Dlaczego?
Trenujemy inaczej niż w Polsce. Każdy trening to rywalizacja, wyścig. U nas nie miałabym się z kim ścigać podczas treningów.
Z kim pani trenuje?
Trenujemy, bo w USA jesteśmy z Mateuszem Sawrymowiczem. Prowadzi nas świetny trener Dave Salo, który ma pod opieką grupę kilkunastu medalistów największych imprez. To dzięki temu możemy na każdym treningu rywalizować na naprawdę bardzo wysokim poziomie.
Czym różni się trening z Salo od zajęć ze Słomińskim?
Obaj stawiają na solidną pracę, tylko innymi metodami. Jestem zadowolona ze zmiany i nowych doświadczeń, które zdobywam.
Warunki do treningu są lepsze?
Trenujemy na olimpijskim basenie, na którym o medale igrzysk w 1984 roku walczyli pływacy. Ładny basen, ale bez zachwytów. Trochę lepsze jest wyposażenie na lądzie, mamy sporo różnych przyborów. Ale w Polsce ładne obiekty też już są lub powstają.
Życie za oceanem jest fajne?
Ameryka mnie nie zachwyciła. Zresztą nie mam za wiele czasu na zwiedzenie. Byłam w Las Vegas. Wielkiego Kanionu jeszcze nie widziałam. Moje życie skupione jest na treningu.
Kiedy pani wyjechała do USA?
Najpierw byłam od września do grudnia 2010. Wróciłam do Polski na święta i się rozchorowałam. Miałam 40 stopni gorączki - trafiłam do szpitala. Lekki krok w tył. Wróciłam do USA w styczniu, w Polsce jestem od początku maja. Po mistrzostwach kraju, wracam do Ameryki.
Chce pani wystartować w igrzyskach w Londynie?
Taki jest cel. Ze startu w igrzyskach zamierzam się rozliczać sama ze sobą. Dziś chcę się tylko cieszyć tym, co robię…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto