Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pan Tadeusz odśnieża

TOMASZ WOLFF
To już dziewiąta akcja ,Zima", w której uczestniczy Tadeusz Mieszczak.
To już dziewiąta akcja ,Zima", w której uczestniczy Tadeusz Mieszczak.
W niedzielę odśnieżałem Szczęśliwą. To bardzo wąska ulica. Ledwo dwa osobowe samochody mogą się na niej wyminąć, a ja musiałem nawrócić. Nie miałem innego wyjścia.

W niedzielę odśnieżałem Szczęśliwą. To bardzo wąska ulica. Ledwo dwa osobowe samochody mogą się na niej wyminąć, a ja musiałem nawrócić. Nie miałem innego wyjścia. Włosy stanęły mi dęba, serce podeszło do gardła, ale jakoś sobie poradziłem. Nie pierwsza to i pewnie nie ostatnia opresja, z której wyszedłem - opowiada Tadeusz Mieszczak, kierowca pługoposyparki w bielskim Zakładzie Oczyszczania Miasta.

Od kilkudziesięciu godzin na Podbeskidziu pada śnieg. Najwięcej białego puchu spadło w ciągu dwóch ostatnich nocy. W ZOM wszyscy uwijają się jak mrówki, żeby zdążyć z właściwym utrzymaniem ulic w Bielsku. Postanowiliśmy przyjrzeć się z bliska pracy kierowców. Jednym z nich jest Tadeusz Mieszczak. W bielskiej spółce pracuje od kilku lat. Mieszka w Łodygowicach. Jest żonaty, ma czworo dzieci.
- To moja dziewiąta zima - podkreśla z dumą.

Dojeżdża samochodem. Wstaje przed 6.00. W pracy jest kilkanaście minut przed czasem. Kończy po ośmiu, a gdy sytuacja na drogach jest napięta, nawet po dziesięciu godzinach. W pracy spędza także niektóre soboty i niedziele. Łodygowiczanin ma przydzielony rejon numer 7, a więc ulice Żywiecką i Górską, aż po samą przełęcz Przegibek oraz osiedle Złote Łany. Kierowca z Łodygowic nie może więc narzekać na brak emocji. Z jednej strony zatłoczone osiedle i przeciskanie się między zaparkowanymi samochodami, z drugiej podjazd pod Przegibek samochodem ważącym prawie 10 ton.

Wyruszamy z bazy o 14.30. Mieszczak na pulpicie sterującym ustawia szerokość, na jaką będą rozsypywane kamienie. Po kilku minutach wjeżdżamy na Żywiecką. Mieszczak narzeka na kierowców.

- Niektórzy w ogóle nie zwracają na nas uwagi. Wczoraj jechałem Żywiecką prawym pasem. Chciałem zgarnąć trochę śniegu ze środka. Wtedy drogę zajechał mi samochód osobowy i w ostatniej chwili wepchnął się przed pług - tłumaczy.

Jeszcze większe problemy ma w Straconce. Za kościołem droga się zwęża. Chcąc jako tako utorować drogę dla autobusów, musi podjechać pługiem bardzo blisko chodnika. Po chwili biały puch ląduje w miejscu zarezerwowanym dla pieszych. Jeszcze później z mieszkań wychodzą gospodarze i odrzucają śnieg z powrotem na ulicę i tak koło się zamyka. Pniemy się coraz bardziej do góry.

- W tym domu mieszka mężczyzna, który kiedyś na mnie polował - śmieje się kierowca. - Jego dom stoi tak blisko drogi, że zdarzyło się, iż śnieg wylądował na elewacji. Później właściciel czekał aż znowu pojadę Górską, żeby spisać moje numery boczne.

Wyjeżdżamy z miasta. Droga na Przegibek jest coraz bardziej zasypana i śliska. Patrzę na prędkościomierz w wysłużonym jelczu. Kiedy Mieszczak wchodzi w ostry zakręt, wskazuje 75 km/h.

- Jedziemy z taką prędkością? - pytam kierowcę.

- Jest zepsuty - uspokaja.

Po pięciu minutach meldujemy się na przełęczy Przegibek. Niedługo później wracamy do bazy. Mieszczak wylicza, że w taki dzień pokonuje nawet 250 kilometrów. Kiedy opady są mniej intensywne, nawet pięć razy mniej.

- Praca nie jest łatwa, ale bardzo satysfakcjonująca. Cały czas muszę być maksymalnie skoncentrowany - zakończył kierowca.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto