Budowa ośrodka narciarskiego Dębowiec w Bielsku-Białej budziła kontrowersje nim jeszcze wbito przysłowiową pierwszą łopatę. Ostatecznie kompleks sfinansowany z unijnych pieniędzy, który składa się głównie z liczącej ponad 600 metrów trasy narciarskiej oraz 4-osobowej kolejki kanapowej, został otwarty z wielką pompą w 2013 roku.
Jednym z elementów kompleksu był park linowy, który po kilku latach funkcjonowania trzeba było rozebrać. Jego losem zainteresował się ostatnio Janusz Okrzesik, bielski radny ze Stowarzyszenia NiezależniBB. W interpelacji do prezydenta Bielska-Białej Jarosława Klimaszewskiego spytał m.in. o koszty budowy, utrzymania i rozbiórki parku linowego.
Zły stan techniczny małpiego gaju
Zastępca prezydenta miasta Piotr Kucia wyjaśnił w odpowiedzi, że park linowy na stoku Dębowca przy ul. Karbowej 55,
pomimo eksploatowania i utrzymywania go zgodnie z zaleceniami producenta, został wyłączony z użytkowania ze względu na jego zły stan techniczny.
- Na podstawie zleconej ekspertyzy stwierdzono, iż parametry słupów stanowiących podstawę konstrukcji parku linowego, są krytycznie obniżone, w związku z czym park linowy nie mógł zostać dopuszczony do dalszej eksploatacji z uwagi na bezpieczeństwo użytkowników. Koszt wymiany słupów wiązał się z wymianą całego osprzętu linowego co w praktyce równało się z ceną budowy nowego parku. W związku z powyższym dokonano jego rozbiórki - wyjaśnił wiceprezydent Kucia.
Zastępca prezydenta Bielska-Białej podał, że budowa parku kosztowała prawie 700 tysięcy złotych, jego likwidacja kolejne 55 tys. zł.
- W okresie od 2013 do 2017 roku park zarządzany był przez najemcę, który ponosił wszystkie koszty związane z utrzymaniem obiektu. Utrzymanie parku linowego w latach 2018-2020, zgodnie z szacunkiem Bielsko-Bialskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji,
wyniosło 170 384,98 zł - dodał wiceprezydent Kucia.
Więcej takich inwestycji w mieście
- Nie rozumiem stwierdzenia w odpowiedzi, że był eksploatowany w sposób właściwy, a później okazało się, że znajdował się w stanie krytycznym. To znaczy, że sam projekt był wadliwy - stwierdził radny Okrzesik.
Janusz Okrzesik zwrócił uwagę, że nie dość, iż miasto wydało prawie 700 tys. zł na budowę obiektu, 55 tys. zł na jego rozebranie, to jeszcze przez dwa lata go utrzymywało co kosztowało kolejne 170 tys. zł.
- Gdyby to był pojedynczy przypadek, to nie budziłby aż takich zastrzeżeń, ale mamy całą serię takich nieudanych inwestycji w mieście, a to kostka brukowa się rozpada, a to po jednym roku konstrukcje drewniane się rozpadają. Trochę to przeraża - dodał.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?