Piłkarski hit weekendu - rozpędzony Pasjonat gra z marzącym o III lidze zespołem BKS

Trener Stali załamuje ręce: – Mamy ciężką sytuację kadrową. Trener Dankowic: – Presja nie zwiąże nam nóg.

Czy przetrzebiony kontuzjami BKS mógł trafić na lepszego rywala? Pasjonat Dankowice przyjedzie do Bielska bez noża na gardle, który nakazywałby zdobyć punkty, a dodatkowo trener gości to były bramkarz BKS, który deklaruje sympatię dla Stali. Ale wbrew temu, Pasjonat to najbardziej niewygodny teraz rywal z możliwych. Zespół z Dankowic ostatni raz przegrał 1 października. Od tamtego czasu wygrał pięć spotkań z rzędu (bilans bramek 12-2)! A zawodnicy nie zamierzają przerwać tej passy. To tylko niektóre powody, dla których warto zobaczyć sobotni szlagier IV ligi w Bielsku-Białej.

Zespół Stali w poprzedniej kolejce przegrał w Jaworznie 0:3. To najwyższa porażka w tym sezonie.
— Nasza sytuacja kadrowa jest bardzo trudna. Czterech graczy jest kontuzjowanych, a dwóch wypadło za kartki. Gramy cały czas tą samą „jedenastką”. Na ławce rezerwowych już nie ma młodzieżowców, tylko juniorzy. A Victoria to niezła drużyna, chyba najlepsza pod względem fizycznym w całej IV lidze. Chłopy po 195 cm wzrostu — twierdzi Tadeusz Pankiewicz, trener BKS.

Nic dziwnego, że w obliczu plagi kontuzji do każdego spotkania bielszczanie przystępują z pewnymi obawami. Dlatego dobrą wiadomością dla kibiców Stali będzie powrót pauzujących za kartki Waldemara Bulandry i Przemysława Suchowskiego.

— Choć jest trudno, na pewno nie położymy się na trawie. Chcąc utrzymać kontakt z czołówką tabeli, musimy wygrać mecz z Pasjonatem — przekonuje trener Pankiewicz. Nie ukrywa przy tym, że w przerwie zimowej zamierza w porozumieniu z zarządem sięgnąć po nowych zawodników. Wzmocnienia są więcej niż konieczne, jeśli klub marzy o grze w trzeciej lidze.

Tymczasem w obozie drużyny z Dankowic humory dopisują wszystkim. W ostatniej kolejce Pasjonat zlał Unię Racibórz (4:1) i pobił wiosenny rekord zdobytych punktów. Wtedy było ich 25, dziś na koncie zespołu jest 26 punktów.

— Przekroczyliśmy plan — żartuje Janusz Marzec, trener Pasjonata. Dla niego to wyjątkowy mecz, bo przecież z BKS był związany przez ponad 10 lat. — To klub, który darzę wielkim sentymentem. W 1982 roku, grając w juniorach Wisły Kraków, otrzymałem propozycję z drugoligowego wtedy BKS. Pojechałem na zgrupowanie i już zostałem — wyjaśnia Marzec, który w Bielsku grał do 1993 roku. Potem wybrał Pasjonata, z którym jako bramkarz awansował do III ligi. W Dankowicach zajął się szkoleniem młodzieży, a od roku z powodzeniem prowadzi pierwszy zespół. W sobotę nie zamierza jednak robić Stali prezentu.

— Podejdziemy do meczu na luzie. Mobilizacji oczywiście nie braknie, ale presja nie będzie wiązała nam nóg — zapowiada. Szkoleniowiec liczy na powrót do pełni sił Artura Bierońskiego i Damiana Pokusy, którzy z powodu urazów nie zagrali w meczu z Unią Racibórz. Jeśli nie wykurują się na czas, zastąpią ich ci sami zawodnicy, którzy sprawdzili się w poprzednim spotkaniu.

— Nie musimy nikomu nic udowadniać. BKS ma doświadczonych piłkarzy, ogranych nawet w drugiej lidze. Ale my mamy swoje atuty — przyznaje Janusz Marzec.
Początek mecz w sobotę o godz. 13.30.