Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po audycie w CBA nastąpi rewolucja

Dorota Kowalska
Paweł Wojtunik zreferował premierowi najważniejsze wnioski audytu przeprowadzonego w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.

Efekt? CBA czeka poważna reforma, która rusza w ciągu najbliższych tygodni. - Na pewno uporządkowane zostaną kwestie logistyczne, zreorganizowana struktura tej instytucji, a także zmieniony jej status - mówi naszej gazecie Paweł Graś, rzecznik prasowy rządu. I dodaje, że dokument analizował wyłącznie kwestie organizacyjno-strukturalne CBA, nie omawiał zaś samego sposobu realizacji spraw, czyli działań operacyjnych podejmowanych w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym za czasów poprzedniego szefa.

Zaraz po odwołaniu Mariusza Kamińskiego do CBA przeszedł Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Śledczego. I to on czuwał nad przeglądaniem papierów i dokumentów firmy.

Wnioski? Oprócz złej organizacji biura, w której szefów było niemal tylu, co szeregowych pracowników, audyt wykazał, że funkcjonariuszami CBA bardzo często byli ludzie bez jakiegokolwiek doświadczenia w pracy operacyjnej. - Na pewno do CBA przeszła spora grupa doświadczonych policjantów z Centralnego Biura Śledczego, ale pojawiły się także osoby zupełnie niekompetentne - przyznaje Janusz Zemke, były członek Komisji do spraw Służb Specjalnych, obecnie eurodeputowany z ramienia SLD. - Była to spora grupa byłych radnych, polityków i ludzi związanych z Ligą Republikańską. Więc trudno nie zgodzić się z tezą, że oprócz fachowców w CBA pracowały osoby, które nigdy nie powinny trafić do służb specjalnych - ciągnie Zemke.

- Z naszej analizy wynika także, że CBA próbowało rywalizować np. z policją - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To żadna tajemnica, oskarżenia o to, że CBA ściga się, a czasami po prostu podbiera sprawy policjantom z Centralnego Biura Śledczego pojawiały się w mediach od trzech lat, czyli od momentu, kiedy biuro powstało.

Wątpliwości kontrolerów wzbudziły także zasady przy rozdzielaniu premii, a raczej ich zupełny brak. - Nie było jasnych kryteriów ich przyznawania - mówi nam jeden z pracowników firmy. Dwaj zastępcy Mariusza Kamińskiego w ciągu trzech lat dostali po ponad 60 tys. zł dodatkowych pieniędzy.

- Biorąc pod uwagę, że w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym zarabia się w porównaniu z policją bardzo dużo, to przesadzone nagrody - uważa poseł Marek Biernacki z Platformy, były minister MSWiA. Tym bardziej że spektakularnych akcji czy sukcesów firma w ciągu tych trzech lat istnienia nie odnotowała.

Jednak, jak wynika z audytu, nie oszczędzano w niej na niczym. Funkcjonariusze mogli np. korzystać z samochodów służbowych do swoich prywatnych celów, wystarczyło zapłacić 100 zł miesięcznie i pokrywać koszty wyjeżdżonego paliwa. - Tej instytucji nigdy za rządów Prawa i Sprawiedliwości nie brakowało pieniędzy - twierdzi Janusz Zemke. I dodaje, że w ciągu pierwszych dwóch lat funkcjonowania CBA opływała w dostatki. A nawet więcej, bo jak przypomina sobie eurodeputowany, jednego roku biuro nie zdołało nawet przejeść tego, co było na kontach firmy.

Po audycie kontroli ciąg dalszy: nowe kierownictwo analizuje teraz sposób prowadzenia spraw przez firmę w latach 2006-2009. Na końcowy raport trzeba będzie poczekać, ale pierwsze refleksje już są: środki stosowane przez agentów nie zawsze były adekwatne do wagi śledztw. A przede wszystkim do efektów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto