Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podatek od mediów. Jan Maria Jackowski: Optymalny model dla Polski to silne, ale niezależne media publiczne i silne media prywatne

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
08.10.2014 warszawa sejm konferencja prasowa pis rok 2015 rokiem ks jana twardowskiego polityka poslowie nz. posel pis jan maria jackowski fot. piotr smolinski polskapresse
08.10.2014 warszawa sejm konferencja prasowa pis rok 2015 rokiem ks jana twardowskiego polityka poslowie nz. posel pis jan maria jackowski fot. piotr smolinski polskapresse Piotr Smolinski
Co nazywam silnymi mediami publicznymi? To są takie media, które mają stabilne, jasne i powszechnie akceptowane zasady finansowania. A po drugie, są niezależne od ręcznego sterowania przez rządzących. Takie media są, moim zdaniem, w Polsce potrzebne, jako element tworzenia pewnych standardów, punktów odniesienia i pewnej, nazwijmy to równowagi na rynku medialnym. Natomiast my w Polsce w tej chwili takiego modelu nie mamy – mówi Jan Maria Jackowski, senator Prawa i Sprawiedliwości

Panie senatorze, pan zna projekt ustawy, która opodatkowuje media, a konkretnie nakłada na nie dodatkowy podatek od reklam?
Wstępnie miałem okazję się zapoznać z tym projektem, znam jego założenia, ale samego projektu, jako takiego, nie czytałem.

A kto ten projekt ustawy stworzył?
To jest dobre pytanie, ale tego nie wiem. Próbowałem się zorientować, ale, niestety, nie udało mi się uzyskać wiedzy na ten temat. Natomiast przypomnę, że sama idea tego typu projektu, była już w przeszłości. Tyle tylko, że – jak wiemy – po przedstawieniu opinii przez przedstawicieli administracji amerykańskiej, to było w czasach prezydentury Donalda Trumpa, wycofano się z pomysłu opodatkowania mediów.

Czyli co, wychodzi na to, że kiedy prezydentem Stanów Zjednoczonych nie jest już republikanin Donald Trump, tylko demokrata Joe Biden, to wracamy do starych pomysłów, tak?
Tamten pomysł był troszeczkę odmienny, ale co do samej zasady - tożsamy. Wtedy doszło do słynnej wypowiedzi przedstawiciela amerykańskiej administracji, którzy stwierdził, że nie ma zgody na opodatkowanie amerykańskich podmiotów gospodarczych. Konkretnie, Kevin Hassett, szef doradców ekonomicznych prezydenta Donalda Trumpa, powiedział w 2019 roku, że opodatkowanie firm cyfrowych byłoby dużą pomyłką dla Polski, a na pytanie, jak zareagowałyby Waszyngton, gdyby polska firma działała w USA jak Uber w Polsce, odpowiedział, że Amerykanie też mają problem z unikaniem opodatkowania przez europejskie firmy. Po tej wypowiedzi prace nad projektem nie były już kontynuowane.

Przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy cały czas powtarzają, że nie może być tak, aby wielkie koncerny medialne nie płaciły w Polsce podatków, ale przecież one płacą w Polsce podatki. To o co właściwie chodzi pana kolegom?
Odpowiedź na to pytanie jest bardziej złożona. Co do zasady, oczywiście, ma pani racje, natomiast myślę, że rządowi chodzi przede wszystkim o cyfrowych gigantów, takich jak Facebook, Google, czy Apple. Tyle tylko, co podnoszą również przedstawiciele mediów w Polsce, one nie byłyby obciążone tym podatkiem proporcjonalnie do podmiotów, które są Polsce zarejestrowane, w Polsce działają i tworzą polski kontent.

Może polski rząd zainspirował się Victorem Orbanem, on taki podatek wprowadził już kilka lat temu. Efekt? Wszystkie praktycznie media na Węgrzech są mediami prorządowymi, a Google jak nie płacił na Węgrzech podatku, tak go nie płaci.
Tak jest, ale to pokazuje także, że te koncerny potrafią skutecznie bronić swoich interesów. Wiemy też, że Unia Europejska pracuje nad rozwiązaniami dotyczącymi właśnie tych największych graczy na rynku medialnym, ale jakichś realnych efektów tych prac, póki co, nie ma.

Czyli wychodzi na to, że ta ustawa jest jedynie po to, żeby utrudnić życie niezależnych mediom, albo doprowadzić do ich zamknięcia, bądź przejęcia na przykład przez spółki skarbu państwa.
Ta ustawa w jakiś sposób ogranicza dochody mediów. Jeżeli literalnie byłaby przyjęta w tej formule, w jakiej jest obecnie, a w tym projekcie mowa jest o podatku obrotowym od przychodów z reklamy, a nie o podatku dochodowym od dochodu z reklamy, to taki zapis w jakiś sposób uderzyłby przede wszystkim w średnich nadawców, którzy paradoksalnie minimalnie przekraczają te progi, które są zarysowane w tej ustawie. Najwięksi gracze pewnie jakoś byliby w stanie ten ciężar udźwignąć. W grupie tych „średniaków”, są firmy, które zajmują się działalnością medialną, ale są również podmioty katolickie, które też czują niepokój. Boją się bowiem, że ten podatek dotknie także ich i odbije się na działalności, którą prowadzą.

Też pan uważa, że w demokratycznym kraju powinny być media sprzyjające władzy, ale także zupełnie od niej niezależne, patrzące tej władzy na ręce? Bo to chyba jakaś podstawa demokratycznego kraju, tak czy nie?
Jak najbardziej. Zajmuję się mediami od kilkudziesięciu lat.

Wiem, dlatego z panem rozmawiam.
Zaczynałem pracę dziennikarską w Tygodniku Solidarność w 1981 roku, więc w tym roku będę obchodził jubileusz czterdziestolecia pracy. Jako parlamentarzysta też się zajmuję tą problematyką, bo zazwyczaj, kiedy jestem w Sejmie czy Senacie, zasiadam w komisji kultury i środków przekazu. Uważam, że optymalny model dla Polski, to taki, w którym istnieją silne, ale niezależne media publiczne i silne media prywatne, bo wtedy mamy zagwarantowany pluralizm. A co ja nazywam silnymi mediami publicznymi? To są takie media, które mają stabilne, jasne i powszechnie akceptowane zasady finansowania. A po drugie, są niezależne od ręcznego sterowania przez rządzących. Takie media są, moim zdaniem, w Polsce potrzebne, jako element tworzenia pewnych standardów, punktów odniesienia i pewnej, nazwijmy to równowagi na rynku medialnym. Natomiast my w Polsce w tej chwili takiego modelu nie mamy.

Właśnie, dlaczego?
Ponieważ, niestety, przez tą i poprzednią kadencję, mimo różnych hura optymistycznych zapowiedzi przedstawicieli naszego obozu – były bodajże trzy podejścia do ustawy abonamentowej, które zakończyły się fiaskiem. Bardzo nieudolne były te próby i nieprzemyślane do końca. W tej chwili mamy okazjonalne finansowanie telewizji publicznej poprzez te słynne dwa miliardy złotych, co daje opozycji i konkurencji telewizji publicznej pretekst do wytykania władzy, że to fatalny sposób finansowania TVP odbywający się na przykład kosztem służby zdrowia. Taką mamy rzeczywistość. Natomiast, co do niezależności od polityki mediów publicznych, to odpowiedź na to pytanie chyba każdy z czytelników pani gazety zna. I nie jest to problem ostatnich lat, problem niezależności mediów pojawiał się także w przeszłości. Pamiętam doskonale te wszystkie dyskusje w latach 90., w pierwszej dekadzie tego wieku, dyskusje o tym właśnie, czy rzeczywiście media publiczne, a przede wszystkim Telewizja Polska, są wolne od zależności politycznej.

Pracuje w mediach ponad 25 lat i zgadzam się, zawsze media publiczne były w jakiś sposób uzależnione od władzy, nigdy jednak nie były taką tubą propagandową, jaką są od sześciu lat. Kiedy czasami słucham tego, co mówią owe media publiczne, uszom nie dowierzam i zastanawiam się, w jakim miejscu znalazł się nasz zawód. A pan, co sobie wtedy myśli?
Pani redaktor, 20 lat, do 2010 roku byłem dziennikarzem Telewizji Polskiej, więc pozwoli pani, że uchylę się od odpowiedzi na to pytanie. Myślę, że każdy czytelnik sam wyciągnie sobie wnioski i codziennie będzie mógł zweryfikować swoją opinię oglądając programy informacyjne i publicystyczne mediów publicznych i moja opinia jest już zbędna.

Panie senatorze, nie rozumiem jednej rzeczy: władza ma bardzo dużo, jeżeli chodzi o media, ma telewizję publiczną, radio publiczne, tygodniki, dzienniki, portale internetowe, które jej sprzyjają. To po co ta ustawa?
Właśnie nie wiem. Ta ustawa pojawiła się w dość zaskakującym momencie. Wiemy, że jest pandemia, wiemy, że media, zwłaszcza w tym segmencie prywatnym, media komercyjne są uczestnikiem rynku. Więc nałożenie na nie jakichkolwiek danin, czy podatków nie zadziała dobrze – bo gospodarka, to naczynia połączone. Od strony ekonomicznej, czy gospodarczej właśnie, należałoby się przynajmniej zastanowić, czy wprowadzanie takiej ustawy jest korzystne dla tych sektorów, a których mówiłem. Faktycznie, nie bardzo rozumiem, dlaczego w tym momencie taka koncepcja się pojawia. Ale jeżeli już się pojawia, to wyobrażałbym sobie, że powstaje jakiś zespół inicjatywny, jeżeli to jest inicjatywa rządowa, będą prowadzone jakieś konsultacje ze środowiskami medialnymi i gospodarczymi, że spróbuje się wypracować jakiś mechanizm pracy nad tym projektem – wtedy, w zupełnie innej atmosferze przebiegają takie prace. Zgoda, są kraje, które w różny sposób rozwiązują te kwestie. Można sięgnąć do tych doświadczeń, można próbować jakoś te sprawy rozwiązać. Natomiast, formuła, w jakiej ten temat pojawił się w przestrzeni publicznej doprowadziła do, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebnego napięcia na linii świat mediów komercyjnych – rząd. Protest mediów, którego byliśmy świadkami, moim zdaniem, miał charakter prewencyjny i jako taki, odniósł swój cel. Był jednak nieadekwatny do sytuacji, ponieważ sam rząd twierdzi, że w tej chwili odbywają się konsultacje nad tym kontrowersyjnym projektem ustawy, więc, być może w tej całej sprawie zawiodła kwestia komunikacji.

Ale chyba dziwnie się pan poczuł, kiedy zobaczył te czarne ekrany telewizorów i komputerów? Bo ja poczułam się nieswojo, mówiąc szczerze.
Dziwnie się poczułem, oczywiście. Zaskoczyła mnie skala protestu, czego nie ukrywam. Poza tym, te czarne plansze sugerowały, że to władza wyłączyła media, a tak przecież nie było, ale w ten sposób został osiągnięty efekt grozy. Trzeba przyznać, że dość duża grupa mediów solidarnie uczestniczyła w tym proteście, nota bene ponosząc straty, bo przecież pozbawiła się chociażby wpływów z reklam. Więc to nie był taki sobie protest, który nic protestujących nie kosztował.

Kiedy pana słucham, ale też innych polityków obozu rządzącego, mam wrażenie, że nawet w obozie władzy nie ma pełnej zgody, co do tego projektu, który teraz powstał. Mylę się?
Wypowiadam swoje zdanie, jak człowiek, który zajmuje się mediami od wielu, wielu lat. Wiemy, że i środowiska pana Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry twierdzą, że nie konsultowano z nimi tego projektu ustawy. Chyba na razie nie ma większości dla tych rozwiązań, które się pojawiły w przestrzeni publicznej, mówimy więc trochę o historycznym już projekcie. Widać wyraźnie, że w tej formie, w jakiej ten projekt w tej chwili jeszcze funkcjonuje, nie ma szans przejścia w parlamencie.

Wiemy już, że Porozumienie Jarosława Gowina nie widzi możliwości poparcia projektu ustawy w zaproponowanym kształcie. Można się było tego spodziewać, prawda?
Środowisko polityczne premiera Gowina oficjalnie potwierdziło to, o co wcześniej sugerowano w różnych wypowiedziach. Brak poparcia dla ustawy w tym kształcie oznacza po prostu, że nie ma ona szans na przeprowadzenie jej w parlamencie w obecnym kształcie. Zatem albo będą głębokie konsultacje i zostanie wypracowany kompromis ze środowiskami medialnymi a rządem i w ramach rządu oraz rządzącej większości sejmowej. Proszę zauważyć, że w sprawie tego projektu nie wypowiedział się jeszcze prezydent, a jego stanowisko ma kluczowe znaczenie, bo to jego podpis pod ustawą wieńczy proces legislacyjny.

Ne ma pan wrażenia, że między koalicjantami Zjednoczonej Prawicy coraz częściej dochodzi do konfliktów? Z czego to wynika, jak pan myśli?
Zapewne będą się pojawiały coraz częściej różnice zdań. W obozie Zjednoczonej Prawicy potrzebna jest kultura dialogu, a nie kultura zastraszania i wykluczania. Natomiast co do zasady, to przypuszczam, że nasz obóz będzie scalony. Proszę zauważyć, że nasz spadek poparcia nie oznacza wzrostu poparcia dla partii opozycyjnych. Wyjątkiem jest ruch Szymona Hołowni, ale to oddzielny temat. Natomiast zwiększa się liczba osób niezdecydowanych, od kilkunastu do dwudziestu procent. Są wyborcy, którzy być może się rozczarowali do PiS-u, ale nie przerzucili automatycznie swojego poparcia na którąś z partii opozycyjnych, tym bardziej, że opozycja nie ma zbytnio pomysłów, poza jednym – że należy PiS odsunąć od władzy. Opozycja nie spieszy się również, by w sytuacji pandemii przejąć odpowiedzialność za państwo polskie. Wszyscy trwają przy swoich stanowiskach i w tej chwili mamy pewne zamrożenie polityczne. Sądzę, że to, jak rząd będzie sobie radził z pandemią, przełoży się oczywiście najbardziej na zdrowie Polaków, ale również na nastroje społeczne i życie gospodarcze i społeczne.

Myśli pan, że, jako koalicja, dotrwacie do 2023 roku, czy nie wyklucza pan wyborów przedterminowych?
Wszystkie podmioty w Zjednoczonej Prawicy mają świadomość, że płyniemy w jednej łódce. Ktoś może mieć pokusę, by wypchnąć kogoś z tej łódki, bo wtedy będzie łatwiej nią zarządzać. Ale będzie wtedy za mało wioślarzy, by ta łódka mogła płynąć. Innymi słowy, Zjednoczona Prawica utraci większość w Sejmie, a w Senacie, jak wiadomo, już jej nie ma i i pan prezydent ma coraz częściej odrębne zdanie.

W wracając do meritum rozmowy: i co teraz? Jak pan myśli? Rząd sobie odpuści ten projekt, czy powstanie nowy?
Jestem przeciwnikiem ogłaszania szumnie jakiś pomysłów, pomysłów, które są kontrowersyjne, pomysłów nieprzekonsultowanych, puszczania ich na przysłowiowy żywioł, budowania atmosfery niepewności. Tak było chociażby ze słynną już piątką dla zwierząt, w tym przypadku środowisko rolnicze miało absolutną niepewność, co do rozwiązań, które były w tym wyjątkowo kontrowersyjnym projekcie zawarte. Ten projekt też był projektowany bez konsultacji, wbrew środowiskom rolniczym. Później się z niego chyłkiem wycofano, bo wprawdzie były zapowiedzi nowego projektu tej ustawy, ale jak na razie minęło kilka miesięcy i tego projektu nie widzimy. Nie wiem, czy w tym przypadku sytuacja będzie analogiczna, zobaczymy. Ale, moim zdaniem, jedno nie ulega wątpliwości - w tej formule, w jakiej był ten projekt przedstawiony, nie ma szans na to, aby został wprowadzony jako obowiązujące w Polsce prawo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podatek od mediów. Jan Maria Jackowski: Optymalny model dla Polski to silne, ale niezależne media publiczne i silne media prywatne - Portal i.pl

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto