Gdy w piłce nożnej górę bierze taktyka, potrzeba indywidualności, które dostarczą kibicom emocji i pozwolą im godzinami dyskutować o boiskowych sytuacjach. Potrzebował ich też sobotni mecz w Bielsku-Białej, który był wyrównany i równie dobrze mógł zakończyć się remisem. Różnicę zrobili jednak dwaj bohaterowie - pozytywny, jakim okazał się Michał Bojdys i negatywny, jakim został wracający do składu Górali bramkarz Martin Polaček.
Sobotnie derby województwa stały na niezłym poziomie. Podbeskidzie nadawało grze tempo, starało się jak najdłużej utrzymywać inicjatywę, ale i goście potrafili pokazać, że nie boją się ofensywnej gry. Brakowało jednak najważniejszego, czyli konkretów. W jedynych groźnych sytuacjach z obu stron strzały zatrzymali Polaček i Mariusz Pawełek.
Wtedy bielskiej publiczności "przedstawił się" Bojdys. Jego historia jest jedną z tych, które piłka nożna w jakiś sposób przyciąga. Środkowy obrońca GKS-u wychowywał się kilka kilometrów od stadionu przy Rychlińskiego w barwach bielskiego Rekordu. Był wyróżniającą się postacią trzecioligowej drużyny, ale nigdy nie zwrócił na siebie uwagi silniejszego sąsiada. Na zaplecze Ekstraklasy musiał więc przebijać się mozolnie, przez drugą ligę w barwach ROW-u Rybnik, a później wygrywając rywalizację o miejsce w pierwszym składzie GKS-u Jastrzębie.
W sobotni wieczór Bojdys pokazał Góralom, że powinni byli uważniej przyjrzeć się jego umiejętnościom. W końcówce pierwszej połowy zdecydował się na brawurową akcją środkiem boiska, przebrnął przez drugą linię rywali i po przebyciu 60 metrów miał jeszcze wystarczająco dużo sił, by przymierzyć z dystansu pod poprzeczkę bramki Podbeskidzia. Polaček był bez szans. - Niekiedy jego wejścia ofensywne powodują u mnie drgawki, ale dzisiaj przeciwnicy ułatwili mu zadanie i przed nim się rozstąpili - cieszył się trener Skrobacz.
Podbeskidzie ambitnie walczyło o odwrócenie losów meczu. Motywacja była podwójna, bo w przypadku zwycięstwa Górale byliby po tej kolejce liderami ligi. Znaczną część drugiej połowy gospodarze spędzili z piłką na połowie GKS-u, na skrzydłach dwoili się i troili Łukasz Sierpina z Karolem Danielakiem, z przodu na defensywę rywali aktywnie naciskał Marko Roginić. Brakowało jednak dokładności w wykończeniu. Najgoręcej zrobiło się w momencie, gdy po główce Danielaka piłkę zmierzającą do bramki zatrzymał jeden z obrońców jastrzębian. Gospodarze byli pewni, że zrobił to ręką, ale sędzia miał inne zdanie. W pozostałych sytuacjach, obrona gości dobrze zamykała linie podań i nie pozwoliła Podbeskidziu na swobodną grę w obrębie pola karnego. Osieroconej przez kontuzjowanego Tomasza Nowaka ofensywie Górali brakowało kreatywności.
- Nie byliśmy skuteczni. Zabrakło nam indywidualnego błysku, dokładności w podaniach i kończeniu akcji. Nie wygrywaliśmy pojedynków jeden na jeden, źle wykonywaliśmy też stałe fragmenty gry. Nie mogę odmówić moim zawodnikom walki i zaangażowania, ale to nie wystarczyło. Jastrzębie było dobrze zorganizowane i nie potrafiliśmy złamać tej obrony - przyznał trener Krzysztof Brede.
GKS czekał tymczasem na wyprowadzenie decydującego kontrataku. Po jednym z nich Jakub Wróbel wygrał pojedynek główkowy, ale oddał stosunkowo niegroźny strzał wprost w Polačka. Bramkarz Podbeskidzia popełnił jednak błąd, nie złapał piłki i pozwolił napastnikowi gości na skuteczną dobitkę. 0-2 i szał radości w sektorze kibiców gości, który oznaczał koniec imponującej serii bielszczan 11 meczów u siebie bez porażki. - Gospodarze nie stworzyli sobie wielu sytuacji, zaskoczyliśmy ich naszą grą w obronie. Byliśmy zdyscyplinowani, realizowaliśmy założenia taktyczne i wykorzystaliśmy swoje szanse z przodu. Myślę, że z przebiegu meczu wygraliśmy zasłużenie - podkreślał trener jastrzębian, przez którego wypowiedzi podczas konferencji prasowej przebijały się radosne śpiewy z szatni GKS-u.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-2 GKS Jastrzębie
Michał Bojdys 39', Jakub Wróbel 81'
Podbeskidzie: Martin Polaček - Bartosz Jaroch, Dmytro Bashlai, Kornel Osyra, Filip Modelski - Karol Danielak (80' Ivan Martin), Konrad Sieracki (59' Mateusz Sopoćko), Rafał Figiel, Adrian Rakowski (70' Damian Hilbrycht), Łukasz Sierpina - Marko Roginić.
Trener: Krzysztof Brede
GKS Jastrzębie: Mariusz Pawełek - Dominik Kulawiak, Bartosz Juroszek, Michał Bojdys, Dawid Gojny - Marek Mróz, Damian Tront, Łukasz Norkowski, Kamil Jadach, (90' Damian Liszka), Farid Ali (88' Dominik Szczech) - Jakub Wróbel (83' Adam Żak).
Trener: Jarosław Skrobacz
żółte kartki: Martin - Mróz, Tront.
sędzia: Jacek Małyszek (Lublin)
widzów: 5064
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?