Podbeskidzie przegrywało z Koroną do 94 minuty 0:1, ale w ostatniej akcji meczu zdołało wyrównać. Bramkę na wagę remisu strzelił Paweł Baranowski. - Zagraliśmy słabo na początku, ale najważniejsze, że w końcu mamy pierwszy punkt - mówił po meczu strzelec bramki.
Grając „o życie” wydawało się, że piłkarze obu drużyn rzucą się do walki od pierwszej minuty. Tymczasem tempo akcji było ślamazarne, a zawodnicy prześcigali się w niecelnych podaniach. Groźniej atakowała Korona, Podbeskidzie w pierwszych 45 minutach oddało na bramkę Dariusza Treli zaledwie dwa strzały. Oba niecelne.
Zanim sędzia Tomasz Kwiatkowski zakończył pierwszą połowę, Korona objęła prowadzenie. Po rzucie rożnym goście oddali trzy celne strzały, piłka wpadła do siatki już po uderzeniu Kamila Sylwestrzaka, ale potem dobijał ją jeszcze Łukasz Sekulski.
Po przerwie gospodarze musieli rzucić wszystko na jedną szalę. Górale atakowali, ale nie mieli ognia, brakowało wykończenia. Na dodatek niespełna 10 minut przed końcem po raz kolejny niefrasobliwie zachował się Oleg Wieretiło faulując zawodnika Korony. Sędzia Tomasz Kwiatkowski pokazał obrońcy Podbes-kidzia najpierw drugą żółtą, a za chwilę czerwona kartkę.
Korona mogła wykorzystać bezradność gospodarzy w 85. min. Po szybkiej kontrze Łukasz Sierpina podał do Vladis-lavsa Gabovsa, ale Łotysz zamiast do pustej bramki trafił w słupek. Goście zostali za to ukarani w doliczonym czasie i Podbeskidzie chwilowo wyszło nad strefę spadkową.
- Byliśmy zespołem nieszczęśliwych wypadków, ale żyjemy, jesteśmy nadal w grze o utrzymanie - dodał trener Górali Robert Podoliński.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?