MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie nie przestraszyło się utytułowanego rywala

ŁUKASZ KLIMANIEC
Robert Piekarski strzela. Piłka zaraz odbije się od muru i zaskoczy bramkarza Ruchu Chorzów.  JACEK ROJKOWSKI
Robert Piekarski strzela. Piłka zaraz odbije się od muru i zaskoczy bramkarza Ruchu Chorzów. JACEK ROJKOWSKI
Wielkie święto futbolu w Bielsku, jakim był mecz z Ruchem Chorzów, zakończyło się pięknym zwycięstwem piłkarzy Podbeskidzia, bo tak należy nazwać pokonanie grającego w pierwszoligowym składzie 14-krotnego mistrza kraju.

Wielkie święto futbolu w Bielsku, jakim był mecz z Ruchem Chorzów, zakończyło się pięknym zwycięstwem piłkarzy Podbeskidzia, bo tak należy nazwać pokonanie grającego w pierwszoligowym składzie 14-krotnego mistrza kraju. Mecz przyszło oglądać około 6,5 tysiąca kibiców, którzy stworzyli niezapomnianą atmosferę głośno dopingując gospodarzy. Zgodnie z obietnicami, nie było powtórki z Jaworzna, gdzie piłkarze TS przestraszyli się rywali i gładko przegrali 2-5. Tym razem od początku przeciwstawili byłemu pierwszoligowcowi determinację i nieustępliwą walkę. Widać to było w pojedynkach jeden na jeden. Jarosław Bujok prawie ośmieszał wyższego o głowę Mariusza Śrutwę, gdy wygrywał większość pojedynków o górne piłki. Bartosz Woźniak w sobie tylko znany sposób bez faulu wyłuskiwał piłkę spod nóg rywali, a Abel Salami toczył pojedynki na łokcie ze Sławomirem Jarczykiem. Po jednym ze starć Nigeryjczyka z obrońcą niebieskich, obaj gracze padli na ziemię trzymając się za twarze. Sytuacja miała miejsce w polu karnym Ruchu. Wówczas jak torpeda z bramki chorzowian wybiegł Marek Matuszek, który zrobił zamach, jakby chciał kopnąć leżącego piłkarza TS.

- On po prostu uderzył naszego zawodnika bez piłki. Należała mu się czerwona kartka. Główny sędzia tego nie zauważył, ale boczny musiał to widzieć. Arbiter dopuścił do ostrej gry, w której brylowało Podbeskidzie - mówił po meczu golkiper gości.

Pierwszy gol dla gospodarzy padł po strzale Roberta Piekarskiego z rzutu wolnego.

- Chciałem uderzyć troszeczkę inaczej, tak jak zawsze strzelam w takich sytuacjach, czyli w krótki róg bramkarza. Ale szczęśliwe piłka od kogoś się odbiła i zmyliła bramkarza. Przed meczem z Ruchem Chorzów nikt nas nie musiał specjalnie motywować - wyjaśnił Piekarz.

Gdy drugiego gola dołożył Woźniak, wydawało się, że Podbeskidzie ma trzy punkty w kieszeni. Wówczas kontaktowe trafienie Edwarda Cecota sprawiło, że o wynik trzeba było drżeć do ostatniego gwizdka. Zwycięstwo udało się jednak dowieźć do końca.

Po meczu sporo pretensji do pracy arbitra mieli gracze z Chorzowa, którzy uważali, że dopuścił do zbyt ostrej gry.
- Mecz się nam nie układał, bo nie mógł się układać. Wystarczy spojrzeć, ilu zawodników musiało biec do boksu po tampony do nosa. Czy Podbeskidzie grało nie fair? Tego nie powiedziałem. Mówię o innym kontekście - stwierdził lakonicznie Mariusz Śrutwa.

- Potrafię odróżnić grający zespół od pracy tego pana trzymającego gwizdek. To po prostu nieporozumienie - wtórował mu Jerzy Wyrobek, trener Ruchu Chorzów. Nawet obecny na meczu Gerard Cieślik stwierdził, że Ruch zagrał tak, jak pozwolili sędziowie. Ciekawe, co powiedzieliby gdyby mecz zakończył się zwycięstwem ich zespołu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto