Oddany do oglądania w środę unikatowy zabytek przetrwał w bielskim Zamku Sułkowskich ponad trzy wieki pod siedmioma warstwami tynku i farby. Jak zapewnia historyk sztuki i badacz zamku Waldemar Komorowski, podnosi on znacznie wartość obiektu i jest jednym z najciekawszych oraz najcenniejszych znalezisk w powojennej Polsce. Odkrycia dokonano początkiem roku, przygotowując się do kolejnego etapu remontu. Zabytek ma rysunek przypominający ozdobę balkonową, wykonywaną zazwyczaj z metalu. Podobne znaleźć można w krakowskich Sukiennicach, więcej takich elementów zdobi zabytki węgierskie. W czasie gdy polichromia powstawała, zamek był właśnie w rękach węgierskich.
Prace konserwatorskie trwały trzy miesiące, wcześniejszy proces odsłaniania i utrwalania drugie tyle. Łącznie pół roku. Wszystko robiła pracownia Bożeny Boby-Dygi, która zabytek odkryła.
- Polichromia jest zabezpieczona i wyeksponowana. Warstwy są utrwalone, podklejone, wszystko technicznie zakonserwowane w stu procentach - zapewnia Bożena Boba-Dyga. - Jedynie w kwestii estetycznej zostało przyjęte rozwiązanie połowiczne, tzw. aranżacji konserwatorskiej, bez pełnej konserwacji i rekonstrukcji. To, co widać jest jednak harmonijne i ładne. Podczas prac pojawiły się natomiast niespodzianki. Najciekawszą z nich, której we wcześniejszych odkrywkach nie znaleziono, okazały się paski namalowane na kamiennym murze. Były słabo widoczne, w kolorach ugrowym, czarnym i czerwonym, na bazie ziemnych pigmentów. Trudno było określić czy to resztki jakiejś dekoracji, czy też przypadkowe elementy. Było to jednak dodatkowe znalezisko.
Jego ślad pozostał jednak tylko w dokumentacji. Sprawie tej poświęcone zostały dwa spotkania. Ostatecznie badacz, historyk sztuki i rzeczoznawca stwierdzili, że pozostawienie odkrywki ukazujące paski miałyby kształt dziur. To zaciemniałoby harmonię dekoracji, która jest obecnie prezentowana. Pełna konserwacja polichromii i jej całkowite odsłonięcie jest zdaniem specjalistów mało prawdopodobne. Wprawdzie to sprawa finansowa, a nie techniczna, ale w zamku jest jeszcze wiele zabytków, które nawet w ten sposób nie zostały zabezpieczone, czy odsłonięte. Uważają, że ta forma aranżacji konserwatorskiej jaką nadano polichromii jest wystarczająca, choć to kompromis między tym o co warto by się pokusić, a tym co jest możliwe.
Prace przy polichromii pochłonęły ponad 30 tys. zł. Całość finansowana była przez Śląski Urząd Marszałkowski. Przedstawiciel ministra kultury zaraz po odkryciu cennego zabytku oświadczył, że na pieniądze z centrali nie ma co liczyć.
50. Zamojskie Spotkania z Fotografią
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?