MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Porażka i kac

ŁUKASZ KLIMANIEC
Mariusz Gałgan (z prawej) był w ataku osamotniony i niewiele mógł zdziałać.   /   JACEK ROJKOWSKI
Mariusz Gałgan (z prawej) był w ataku osamotniony i niewiele mógł zdziałać. / JACEK ROJKOWSKI
Co można mówić o tym kabaretowym meczu? - zastanawia się Wojciech Borecki, trener bielszczan zapytany o ocenę sobotniej potyczki MC Podbeskidzie z GKS Bełchatów.

Co można mówić o tym kabaretowym meczu? - zastanawia się Wojciech Borecki, trener bielszczan zapytany o ocenę sobotniej potyczki MC Podbeskidzie z GKS Bełchatów. Piłkarze przegrali z GKS Bełchatów 0-2, jednak zdaniem szkoleniowców o przebiegu spotkania zdecydował arbiter.

W 24. minucie w polu karnym Jarosław Bujok starł się z napastnikiem gości. Choć zdaniem obrońców MC Podbeskidzie to zawodnik Bełchatowa nieprzepisowo atakował Bujoka, arbiter podyktował rzut karny dla gospodarzy.

- Bujok na pewno nie faulował. Wiedzieliśmy, co się święci, dlatego jeszcze przed meczem, a potem w trakcie, powtarzałem zawodnikom, by grali bardzo ostrożnie w obronie - mówi szkoleniowiec.

Bielszczanie przystąpili do spotkania ustawieni z jednym napastnikiem, Mariuszem Gałganem. Choć starali się zagrażać bramce gospodarzy, brakowało skutecznego wykończenia akcji. Po stracie gola z kontrowersyjnego rzutu karnego i następnych decyzjach arbitra, na ławce trenerskiej MC Podbeskidzie zawrzało. Efekt był taki, że sędzia pokazał czerwoną kartkę trenerowi Boreckiemu i wysłał go na trybuny.

- Podbiegłem do linii
boiska i poprosiłem arbitra, by pozwolił nam uczciwie grać. W innym przypadku przecież moglibyśmy zrezygnować z przyjazdu do Bełchatowa. Efekt był taki, że zobaczyłem czerwoną kartkę. Chciałem usłyszeć od sędziego powody mojego wykluczenia. Niestety. Dopiero od naszego dyrektora Kalinowskiego dowiedziałem się po meczu, że miałem sędziemu powiedzieć niecenzuralne słowa. Nic takiego nie miało miejsca! Nie używałem żadnych przekleństw - zarzeka się szkoleniowiec. - Jeśli do klubu przyjdzie jakakolwiek kara, będę się od niej odwoływał, bo nic takiego nie miało miejsca, wulgaryzmy z moich ust nie padły. Powiedziałem sędziemu, by pozwolił nam ten mecz dokończyć normalnie - dodał trener.

Po tym wydarzeniu na
boisku bielszczanie paradoksalnie osiągnęli przewagę. Bliski szczęścia był Piotr Czak, ale za pierwszym razem piłka po jego strzale zza szesnastki przeleciała nad poprzeczką, a chwilę później na przeszkodzie stanęli obrońcy.

Po zmianie stron częściej przy piłce utrzymywali się piłkarze z Bełchatowa, którzy trzykrotnie stawali w dogodnych sytuacjach do podwyższenia rezultatu. Dawid Bułka kolejny raz potwierdził wielką klasę, broniąc groźne strzały rywali. Wreszcie w 83. min. Bujok ujrzał drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę i bielszczanie kończyli mecz w dziesiątkę.

- Postawiliśmy wtedy wszystko na jedną kartę - powiedział Borecki. Wyrównać się jednak nie udało. Za to piłka drugi raz wylądowała w siatce MC Podbeskidzia. Po rzucie wolnym, futbolówka trafiła w Roberta Piekarskiego i zupełnie zmyliła Dawida Bułkę.
- Nie zasłużyliśmy na przegraną. Czuję wielkiego kaca moralnego, że takie rzeczy dzieją się w drugiej lidze. Tego meczu nie przegraliśmy na boisku, ale w sobotę nie byliśmy w stanie go wygrać. Byliśmy bezsilni. To był pierwszy, wyraźny akcent naszej pozycji w światku piłkarskim - skwitował Borecki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto