- Przez 20 lat płaciliśmy dzierżawę i podatki, nie mając pojęcia, że to teren osuwiskowy. Teraz nie mamy nawet wstępu do swoich nieruchomości. Okolica ciągle jest zamknięta, bo nadal występuje zagrożenie - skarży się Przemysław Pachoński z Bytomia, jeden z poszkodowanych.
W maju ubiegłego roku z powodu intensywnych opadów grunt w przysiółku Łazki zaczął zjeżdżać w dół. Zniszczonych zostało kilkadziesiąt budynków, głównie domków letniskowych, ale i kilka całorocznych budynków.
Ponad 20 osób zaczęło starać się o pomoc finansową od państwa. Najpierw wystąpili o pieniądze do gminy Czernichów. Samorząd uznał, że nie ma podstaw do pomocy, bo do osuwiska doszło na terenie, gdzie już w latach 60. XX w. ziemia się osuwała i wówczas wysiedlono mieszkańców.
Poszkodowani postanowili więc dochodzić roszczeń w sądzie. Wszyscy, którzy złożyli pozwy, winą za powstanie osuwiska obarczają gminę Czernichów, Starostwo Powiatowe w Żywcu i Spółkę Leśną "Żar" w Międzybrodziu Bialskim. To od nich żądają odszkodowań. Samorządowi powiatowemu poszkodowani zarzucili na przykład, że zaniechał działań w zakresie ochrony przeciwpowodziowej.
Uważają też, że nie powinno się wydawać żadnych pozwoleń na budowę w sytuacji, gdy teren był osuwiskowy.
Pierwsza rozprawa przed żywieckim Sądem Rejonowym nie przyniosła rozstrzygnięcia.
- Podjęta została próba zawarcia ugody, ale strony się nie dogadały - tłumaczy sędzia Jarosław Sablik, rzecznik Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej.
Gmina, powiat i spółka leśna nie czują się winne powstania osuwiska.
- Nie było mowy o ugodzie, bo to, co przedstawiono jest niedorzeczne - uważa mec. Zbigniew Bizoń ze starostwa w Żywcu. Dodaje, że uzasadnienie roszczeń jest zdaniem wyrwanym z kontekstu z ustawy o samorządzie powiatowym.
- Od 1998 roku, odkąd istnieje starostwo, nie wydano tam ani jednego pozwolenia na budowę. Wcześniej zajmowała się tym gmina - twierdzi Bizoń.
- Nie mamy w budżecie takich pieniędzy. Dla nas to abstrakcyjna kwota - dodaje Jacek Kozak, wicewójt gminy Czernichów.
Pilnujemy Łazek, ale mniej
Rozmowa z Pawłem Roczyną, rzecznikiem żywieckiej policji
Czy policja nadal pilnuje terenu w przysiółku Łazki, gdzie doszło do osuwiska?
Tak, ale nie na taką skalę, jak na początku, gdy przez 24 godziny na dobę było tam czterech policjantów z oddziału prewencji z Bielska- Białej. Teraz nie ma tam już stałego posterunku, ale teren dalej patrolują funkcjonariusze z komisariatu w Gilowicach podczas codziennej służby.
Właściciele nieruchomości boją się, że pojawią się tam złodzieje, którzy rozkradną im dobytek?
Wszyscy dostali nakazy zobowiązujące ich do wyniesienia mienia z tych domków, więc nic wartościowego w nich nie zostało. Nieruchomości są zabezpieczone. Policjanci sprawdzają czy nie poruszają się tam niepowołane osoby.
Czy państwo powinno pomóc poszkodowanym z przysiółka Łazki? Komentuj!
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?