Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Protest pielęgniarek może wkrótce objąć cały Śląsk

Jacek Drost
Obecnie strajkuje około 900 pielęgniarek w pięciu beskidzkich szpitalach
Obecnie strajkuje około 900 pielęgniarek w pięciu beskidzkich szpitalach fot. Łukasz Gardas
Śląski oddział Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, popierający strajkujące od blisko 2 tygodni siostry z pięciu beskidzkich szpitali, przystąpił do akcji protestacyjnej. Wczoraj do bielskiego Szpitala Wojewódzkiego przyjechały pielęgniarki z m.in. Sosnowca, Czeladzi, Będzina.

- Nasz protest zaczyna się rozszerzać. Cieszy nas każde poparcie - mówi Zofia Lubecka, szefowa związków zawodowych w Szpitalu Wojewódzkim.
Wicewojewoda śląski Adam Matusiewicz uważa jednak, że nie dojdzie do ewakuacji szpitali, choć - jak się wyraził - sytuacja jest dynamiczna.
- Zarząd regionu podjął decyzję o przystąpieniu do akcji protestacyjnej, powołaliśmy Komitet Strajkowy - poinformowała wczoraj Iwona Borchulska, przewodnicząca OZZPiP w regionie.

Związek, do którego należy 11,7 tys. pielęgniarek, pracujących w 110 śląskich szpitalach od początku popierał koleżanki walczące na Podbeskidziu o podwyżki. W śląskich szpitalach wiele sióstr pracuje nosząc niebieskie koszulki z hasłem "Protest". Teraz związkowcy postanowili zaostrzyć akcję.

- Buntujemy się przeciwko temu, że w szpitalach jest nas coraz mniej, panują coraz gorsze warunki pracy, czujemy strach przed tym, co się może stać - mówi Borchulska. Dodaje, że z powodu prowadzonych oszczędności pielęgniarki "doszły do ściany". W wielu placówkach obarczane są nie tylko swoimi obowiązkami, ale także należącymi do lekarzy. - Każdy rząd obiecuje nam podwyżki, a potem nie ma dla nas pieniędzy. Wymagania w stosunku do pielęgniarek rosną, tylko pensje stoją w miejscu. Trudno oczekiwać, że będziemy uśmiechnięte i zadowolone z pracy - dodaje Borchulska.

Zofia Lubecka twierdzi, że rozmowy z dyrekcją szpitala nic nie dają (podobnie jest w innych beskidzkich placówkach). Teraz w szpitalu pod Szyndzielnią głodówkę prowadzi siedem pielęgniarek, trzy zwolniły się do do-mów, bo były słabe. Kolejne zastanawiają się czy nie przystąpić do głodówki. Podjęła ją Teresa Staszko-Pszczółka, pielęgniarka z 27-letnim stażem z bielskiego Szpitala Ogólnego.

- Głoduję drugi dzień. To akt desperacji, bo władze traktują nas, delikatnie mówiąc, bardzo nieładnie. Czuję się słaba, podniosło mi się ciśnienie - mówi Staszko-Pszczółka.

W sumie na Podbeskidziu strajkuje około 900 pielęgniarek w Bielsku-Białej, Żywcu, Bystrej i Międzybrodziu Bialskim. Ponad 30 prowadzi głodówkę.
Iwona Borchulska twierdzi, że w każdej placówce protest będzie wyglądał inaczej, bo spory zbiorowe z dyrekcjami są na różnych etapach. W niektórych są zawieszone, w innych zawieszone tymczasowo. Tam, gdzie pielęgniarki są zadowolone, rozwieszane będą plakaty. Związkowcy z poszczególnych placówek będą podejmowali decyzję, jaką formę protestu przyjmą.

- Nie widzę takiego zagrożenia, żeby protest miał objąć cały Śląski, by doszło do ewakuacji szpitali, może jedynie dojść ewakuacji niektórych oddziałów - mówi tymczasem wicewojewoda Matusiewicz.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielskobiala.naszemiasto.pl Nasze Miasto