Powietrze i woda były jego żywiołami. Skakał na spadochronie, nurkował, chodził po górach. Zawsze uśmiechnięty, ze specyficznym poczuciem humoru, gotowy nieść pomoc bliskim i kolegom.
W sobotę w Iraku zginął kapitan Sławomir Stróżak, komandos, jedna z najbardziej wyrazistych postaci 18. Bielskiego Batalionu DesantowoSzturmowego. Miał 34 lata i wiele planów na przyszłość.
Na niebie
Bogusław Kanik zna Sławomira Stróżaka z lat młodzieńczych. Później ich drogi rozeszły się. Przed kilkunastoma dniami przyszedł do bielskiej jednostki zapytać, czy jego dobry kumpel służy dalej w wojsku.
- Jest w Iraku - usłyszał.
Chciał się z nim spotkać. Pozostaną wspomnienia...
- Był dobrze zapowiadającym się skoczkiem. Pamiętam, że bardzo szybko dostał "skrzydło wyczynowe" (lepszy sprzęt - przyp. red.). Sympatyczny i uśmiechnięty. Po skończeniu sezonu w powietrzu, jesienią chodziliśmy po górach. Zaliczaliśmy najtrudniejsze szlaki w Tatrach - wspomina Kanik.
W czasie jednej z wypraw - prawdopodobnie była to pierwsza wizyta Stróżaka w najwyższych polskich górach - turyści byli tak padnięci po całym dniu marszu, że marzyli tylko o położeniu się spać. Późnym wieczorem zapukali do schroniska w dolinie Pięciu Stawów. Wszystkie miejsca były zajęte.
- W pewnym momencie przybiegł Sławek i z radością oznajmił, że znalazł świetne miejsce. Okazało się, że były to schody w pobliżu ubikacji. Postanowiliśmy zejść do Łysej Polany - opowiada Krzysztof, przyjaciel komandosa z lat młodzieńczych .
- Położyliśmy się na przystanku. Ktoś wyciągnął ciastka. Sławek był zawsze łasy na słodycze. Tego dnia nie miał jednak nawet siły wyciągnąć ręki po coś dobrego - uzupełnia Kanik.
Skok do Dunajca
Innym razem młodzieńcy mieli niecodzienny pomysł. Chcieli skoczyć na spadochronie z Sokolicy, szczytu w Pieninach, górującego nad okolicą. Kilkaset metrów niżej płynie Dunajec. Podobno mieli już skonstruowany specjalny podest. Wycofali się, kiedy okazało się, że ściana nie jest idealnie pionowa i każdy skok zakończyłby się tragicznie.
Sławomir Stróżak oddawał się także innej pasji - nurkowaniu.
- Zrobił u nas pierwszy stopień nurkowy. Wtedy mieliśmy jeszcze siedzibę w Międzybrodziu Bialskim. Nieco później został wybrany na prezesa klubu. Pełnił tę funkcję do czasu wyjazdu na Bałkany. Był człowiekiem wielkiego charakteru, z licznymi pasjami. Wolny czas dzielił między rodzinę i zamiłowania - mówi Mirosław Kierepka, właściciel Centrum Nurkowego Orka.
Kiedy w sobotę usłyszał wiadomość o śmierci kolegi, stanął jak wryty. Żona powiedziała, że to pewnie zbieżność nazwisk. Niestety, o żadnej pomyłce nie mogło być mowy. Zadzwonił do oficera dyżurnego w jednostce. Ten potwierdził, że były prezes bielskiej Orki nie żyje.
Zawsze dbał o podwładnych
Kilkanaście dni temu emerytowana nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 20 na Złotych Łanach spotkała w osiedlu matkę Sławomira Stróżaka.
- Marzę o tym, żeby było już lato. Wtedy Sławek będzie z nami - miała powiedzieć kobieta.
Później nauczycielka odwiedziła szkołę. Dyrektorce Krystynie Zając zwierzyła się, że bardzo współczuje matce żołnierza. Kiedy w sobotę media podały nazwisko zabitego żołnierza, Krystyna Zając skojarzyła, że to jej były uczeń. - Dziś nie pamiętam jego twarzy. W tamtych czasach szkołę rocznie opuszczało 100-120 osób. Nie sposób było ich wszystkich zapamiętać. Pamiętam natomiast jego matkę. Była bardzo opiekuńcza - mówi dyrektorka.
Rodzina komandosa mieszka w osiedlach Złote Łany i Langiewicza. Dziś niektórzy uczniowie pytają, kim był Sławomir Stróżak. Zając odpowiada wszystkim, że to wychowanek szkoły.
- Był komandosem z prawdziwego zdarzenia. Zawsze dbał o swoich podwładnych. Wyznawał zasadę: "Problem mojego podwładnego, jest moim problemem. Porażka podwładnego jest moją porażką" - mówi kapitan Grzegorz Pelczarski, kolega z jednostki.
W tragiczną sobotę kapitan Sławomir Stróżak nie wyręczając się nikim, sam podszedł do podejrzanie wyglądającego znaleziska...
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?