Prywatne przedszkole "Groszek" działa nad Białą od ośmiu lat. Jest trzecią taką placówką, która powstała w mieście. Właścicielki - Klaudia Białojańska i Beata Iskrzycka przyznają, że teraz taka inwestycja nie opłacałaby się. Powód? Prywatnych przedszkoli jest już w mieście kilkanaście.
Interes nie jest taki prosty, jak się wydaje
- Niektórym wydaje się, że to dochodowy interes. Nic nie trzeba robić tylko przyjmować dzieci i uśmiechać się do ich rodziców - mówi Beata Iskrzycka. - A to naprawdę wymagająca praca - dodaje.
Na początku najtrudniejsze jest załatwianie urzędowych formalności. Ważne jest m.in. czy posiada się już budynek na placówkę i doświadczenie w zawodzie. Jak podkreślają nasze rozmówczynie, przygotowania do otwarcia przedszkola trwały około roku.
Pani Klaudia prowadziła wcześniej zajęcia dla osób chorych na schizofrenię. Z czasem postanowiła jednak rozpocząć pracę z dziećmi. Maluchy rozwijają się na jej oczach, ma z tego wielką satysfakcję.
Prywatne przedszkola otrzymują comiesięczne dofinansowanie z budżetu gminy. Są to różne kwoty. Placówka "Drugi Domek" z Czechowic-Dziedzic dostaje 75 procent kwoty utrzymania dziecka. - To duże wsparcie - mówi Maria Niedoba, właścicielka cze-chowickiego przedszkola. Działa ono od dwóch lat.
Poza "Drugim Domkiem" mamy w Czechowicach-Dziedzicach jeszcze jedną prywatną placówkę - przedszkole katolickie.
Pani Klaudia z "Groszka" przyznaje, że prywatne przedszkola często oceniane są negatywnie. - Na jednym z konkursów zarzucono nam, że mamy wystarczająco dość pieniędzy, by kupować dzieciom prezenty, dlatego nasze przedszkolaki nie wygrały - wspomina. Od tego momentu nie biorą udziału w takich wydarzeniach, by nie robić przykrości maluchom.
Właścicielki "Groszka" burzą również stereotyp, że wszyscy rodzice, którzy posyłają swoje dzieci do prywatnego przedszkola to bogaci i bardzo wymagający ludzie. Podkreślają, że są to normalne osoby. Zdarza się np., że to babcia, a nie rodzice, opłaca wnukowi przedszkole.
Ważne jest również, że w prywatnych placówkach przedszkolaki mogą przebywać prawie cały dzień. - Wielu rodziców długo pracuje i nie ma z kim zostawić dziecka. Często jedynym wyjściem jest wtedy właśnie prywatne przedszkole - ocenia Maria Niedoba.
Euforia dzieciaków w autobusie
Dzieci z publicznych i prywatnych placówek nie czują różnicy między sobą. Przedszkola te opierają się jednak na innych zasadach. W prywatnych placówkach zajęcia prowadzone są w małych grupach. Dzieci z prywatnych przedszkoli częściej wyjeżdżają również na wycieczki i zdobywają praktyczne doświadczenia. Dlaczego?
CZYTAJ CZĘŚĆ II
- Nie pokazujemy przedszkolakom np. rysunków, jak się piecze chleb, ale jedziemy do piekarni i same mogą taki chleb upiec - mówi Białojańska.
Zabrała swoich podopiecznych również do gospodarstwa w Łodygowicach, by mogli zobaczyć kozy. Wielu maluchów widziało je po raz pierwszy. Atrakcją była również m.in. wycieczka do zoo w Ostrawie.
Co ciekawe, największą frajdę z dotychczasowych wyjazdów sprawiła dzieciom przejażdżka autobusem PKP. - Rodzice często przewożą je tylko samochodem, więc autobus to dla nich nowość - śmieją się właścicielki "Groszka".
Rodzice dzieci stają przed niełatwym wyborem. Prywatne przedszkola kuszą coraz to bardziej atrakcyjnymi ofertami. Maluchy mogą m.in. jeździć konno, grać w tenisa, uczyć się baletu, trenować karate, podziwiać pokazy iluzjonistów, a nawet samodzielnie stworzyć warzywny ogród. Dzieci mają do wyboru również różnego rodzaju kółka zainteresowań m.in. z: rytmiki, gimnastyki, gotowania, informatyki, plastyki, tańca i teatru.
- U nas największym zainteresowaniem cieszy się "Kuchcikowo" - zdradza Iskrzycka. - Dzieci uwielbiają przyrządzać sobie posiłki i je jeść - dodaje. Na zajęciach przygotowywały sałatki, kanapki na krakersach, gofry, a nawet rafaello. Często rodzice nie zgadzają się na pomoc ich pociech w kuchni. W prywatnych placówkach przedszkolaki mogą spróbować gotowania. Dla maluchów organizowane są również przyjęcia urodzinowe. Są tort i upominek.
Opiekunowie dzieci zdają rodzicom swoich podopiecznych pełną relację z każdego dnia pobytu w przedszkolu.
Nie każdy rodzic może pozwolić sobie jednak na prywatne przedszkole. Czesne na miesiąc w bielskich i okolicznych placówkach to koszt od 400 do 600 zł. Dodatkowo zapłacimy za wyżywienie około 8 zł dziennie.
Ryszard Sewera z okolic Bielska-Białej postanowił posłać 5 - letniego synka do prywatnego przedszkola. Podkreśla, że była to szybka decyzja. - Ceny tak naprawdę nie są dużo większe niż w publicznej placówce, w której jest wiele dodatkowych opłat za ubezpieczenie czy wyżywienie - tłumaczy. Dodaje, że zajęcia w prywatnym przedszkolu są ciekawe, a podział na małe grupy sprzyja rozwojowi dziecka. - Syn jest zachwycony - mówi wpatrując się w uśmiechniętego chłopczyka.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?