O mało nie wpadłem samochodem do dziury. Gdy spadnie śnieg, to otwarta studzienka będzie całkowicie niewidoczna — skarży się Mirosław Grochalski, mieszkaniec Starego Bielska.
Zapłocie Duże w Starym Bielsku to obecnie jeden z objazdów przebudowywanej ul. Klubowej. Skręcając z ul. Cieszyńskiej w Wapienicy można zaoszczędzić kilka kilometrów w drodze do Starego Bielska albo w rejon Makro.
Ulica jest jednak wyjątkowo wąska. W wielu więc miejscach, gdy mają wyminąć się dwa samochody, nawet niezbyt duże, jeden z nich musi całkowicie zjechać na pobocze. — Ruch w ostatnich miesiącach jest dużo większy, niż poprzednio ze względu na objazd. Właściwie co kilkadziesiąt metrów trzeba stanąć, aby kogoś przepuścić — wyjaśnia Grochalski.
Ostatnio przy okazji takiej mijanki zauważył, jak jeden z kierowców o mały włos nie wpadł do mało widocznej dziury, około 1,5 m od krańca asfaltowego dywanika. — Ja od dawna wiem o tej dziurze, ale nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę — mówi Grochalski.
Dziurę podczas powrotu z pracy zauważył już rok temu, też wtedy o mało w nią nie wpadł. Ocembrowana studzienka nie ma żadnego nakrycia, a rodzaj tej budowli przypomina podziemne instalacje zakończone nadziemną szafką. Wewnątrz widać końcówki kabli, co tym bardziej sugeruje, że jest to studzienka energetyki lub telekomunikacji. — Zadzwoniłem wtedy do Telekomunikacji, aby się tym zajęli. Usłyszałem, że to sprawdzą. Ale od tamtej pory nic się nie dzieje — mówi Grochalski.
Teraz, po zauważonym zdarzeniu, postanowił jeszcze raz zareagować. — Być może to nie jest budowla Telekomunikacji. Ale przecież do kogoś należy — dodaje mieszkaniec Starego Bielska. Jego zdaniem trzeba szybko zabezpieczyć studzienkę. — Zbliża się zima. Gdy spadnie śnieg, dziury w ogóle nie będzie widać. Wtedy o nieszczęście będzie bardzo łatwo. A samochodów po Zapłociu jeździ teraz dużo więcej niż przed rokiem — mówi.
Trzeba zlikwidować zagrożenie
Andrzej Grzegorzek, komendant Straży Miejskiej w Bielsku-Białej
Zaraz wyślę tam patrol, aby sprawdził rodzaj zagrożenia. Nawet jeżeli studzienka nie jest
w obrębie jezdni, ale jest do niej swobodny dostęp, to jest ona niebezpieczna i zagrożenie należy usunąć. Nie widziałem tej studzienki, ale przecież o nieszczęściach związanych z niezabezpieczonymi studzienkami nikogo nie trzeba przekonywać. Także w Bielsku byliśmy niedawno świadkami podobnej tragedii.
Ustalimy więc, do kogo ta budowla należy, kto nią administruje. Właśnie do tej instytucji należy obowiązek zabezpieczenia studzienki przed niebezpieczeństwem. Lepiej, abyśmy to my zwrócili uwagę administratorowi na zagrożenie, niż potem musiał on wypłacać odszkodowanie,
np. za uszkodzone koło w samochodzie.
Rajd Pojazdów Zabytkowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?